Bohaterowie mojego dzieciństwa, o istnieniu których nikomu nie mogłam powiedzieć
To był koniec lat 40., początek 50. . W przedszkolu wołali na mnie „Baśka”, a siostry zakonne zwracały się do mnie „Basiu”. Jak dzisiaj słyszę „Basiu” robi mi się ciepło. To były jasełka - takie typowe, statycznie postawiono nas na schodkowatym podium. Dostałam rolę anioła, z takimi wielkimi - większymi ode mnie - skrzydłami. Byłam dumna, wyprostowana i z każdą chwilą stawałam się tym aniołem...