Kim byłam

Byłam małym drewnianym pudełkiem, takim do którego dzieci chowają swoje skarby. Opakowanym w czerwoną karbowana bibułkę i przewiązanym w pasie błękitną wstążką. Leżałam pod choinką. Wiem, że w środku coś skrywałam, ale tego co to było, dowiem się kiedy ktoś mnie odpakuje. Wreszcie nadszedł ten moment. Małe dziewczyńskie paluszki biedzą się, usiłując rozwiązać supełek. W końcu w ruch idą...

Impresje

Jesteśmy dość starzy – to zresztą łagodnie powiedziane. Prowadząca mówi wolno, z namysłem, z lekka zacinając się. Ciekawa jestem, co wyniknie z tego spotkania. Dobrze, że świeci słońce i odgłosy dochodzące zza okna są pełne życia.

Mieszka we mnie Stefan

Mieszka we mnie Stefan, a jednak długo o tym nie wiedziałam. Ujawniał się powoli, ale konsekwentnie. Właściwie pojawiał się i znikał. Pierwszy raz podczas klasówki z matematyki, mój, czyli jego głos wewnętrzny, podpowiadał mi rozwiązania. Wiedziałam, że bez jego udziału sam mój głos jest bezwartościowy.

Poczynał sobie coraz odważniej, nawet stawał mi na drodze. Gdy szłam, zaproszona na...

Rzecz, która mi towarzyszy

Jest ze mną ponad trzydzieści lat. Na początku naszej wspólnej drogi nawet mi się podobał. Towarzyszył mi często, tym bardziej że był potrzebny w załatwianiu wielu spraw życiowych. Z biegiem lat stawał się coraz mniej przyjazny, nawet go ukrywałam, jeżeli było to możliwe. Potem zaczęłam go nie lubić, całą tajemniczość ze mnie odzierał. Nawet próbowałam go czasem zmieniać, ale niestety było to...

Budzisz we mnie żądzę mordu, gdy…

We wrześniu 1975 roku załoga niewielkiego zakładu mającego swoje biura na najwyższym piętrze bloku mieszkalnego przy ulicy 18 Stycznia powiększyła się o pięciu nowych pracowników, którzy właśnie ukończyli studia – byłam jednym z nich.

Niemal natychmiast zakład stał się sceną rozgrywek między „starymi” a „młodymi”. Powody? Bo ktoś się spóźnił dwie minuty do pracy a ktoś inny przyszedł...

Bohater mojego dzieciństwa, o istnieniu którego nie wolno mi było nikomu powiedzieć

Nie wolno było? Raczej nie chciałam. Siedział koło mnie w piaskownicy, a jego babki zawsze były bardziej kształtne od moich. Zazdrościłam, gdy zapuszczał się w dżunglę maków, bławatków i kąkoli rozciągającą się tuż za naszym podwórkiem. Jakże chętnie podążyłabym za nim…

Rósł wraz ze mną. Bez strachu wspinał się na stumetrowe sekwoje, z których mama zrywała jabłka na niedzielną...

Strony