Zimbabwe. Z cyklu Moja Afryka – zapiski podróży.
Znajdujemy notatkę, że kilkanaście kilometrów na wschód przy padłym słoniu są hieny, lwy i sępy. Rano o 5.30 wyruszamy w kierunku słonia. Już z daleka czuję, że kierunek mamy słuszny. Czuję dosłownie. Pomimo zamkniętych okien zapach jest tak silny, że do końca dnia nie udaje nam się wywietrzyć samochodów. Przy górze rozkładającego się mięsa o najlepsze kęsy walczą hieny i sępy. Kiedy...