Miejsce, które lubię najbardziej na świecie
Siedzę na meczu Cracovii, w ósmym rzędzie sektora rodzinnego, z dala od kiboli po drugiej stronie stadionu. Wspominam z rozrzewnieniem dawno minione lata, kiedy jako dziesięcioletnia dziewczynka chodziłam tu na mecze Cracovii. Ojciec tłumaczył mi cierpliwie jakieś tam kornery, auty i przeróżne spalone, co pamiętam do dziś. Z moich rozmyślań o przeszłości wytrąca mnie nagle jakiś krzepki staruszek, pokrzykujący nade mną gromkim
głosem: "Wygramy, wygramy, Wisłę pokonamy!"...