Pchli targ

Sprzedawczyni , dziewczyna stojąca po stronie dla sprzedawcy, ale na końcu grupy:

No tak, ja tu wyłożyłam wszystko co mam najlepszego i czekam, że będą kolejno podchodzić do mnie i pytać o cenę ewentualnie rozmiar, a oni rzucili się na towar i rozwalają mi tak pracowicie ułożone kupki. Tylko patrzeć jak coś zginie. Najbardziej muszę pilnować tej roześmianej dziewczyny. Wepchała się po...

Płaszcz

To było w czasach, gdy po Krakowie jeździły tramwaje bez drzwi. Dla młodych ludzi to dziś rzecz niewyobrażalna, ale zapewniam, że tak było. Toteż zdarzało się, że pasażerowie często wysiadali i wsiadali w biegu, tym bardziej, że tramwaje jeździły znacznie wolniej niż obecnie. Ale korzystając z otwartych drzwi powszechną rzeczą była jazda na stopniach wagonów lub wisząc zupełnie na zewnątrz w...

Ulubiony nieulubiony kolor

Ulubiony: lubię w zasadzie wszystkie kolory, jeśli nie w podstawowej barwie to nawet kilku z licznych odcieni.

Od pewnego czasu zdecydowanie unikam bieli.

Biel ma wiele odcieni. Postrzeganie bieli jest w zróżnicowane przestrzennie; bardzo bogate wśród ludów północy. Obiło mi się o uszy, że Eskimosi rozróżniają około 60 (!) jej rodzajów.

Biały kolor miały...

Ulubiony nieulubiony kolor

Karbowana skórka cytrusa. Dojrzała dynia. Nie ma wątpliwości. O ten kolor chodzi.

Aksamitna osłonka moreli czy brzoskwini. Dla niektórych koloru morelowego i brzoskwiniowego co nie zmienia faktu, że to dwa różne odcienie tej samej barwy.

Nasturcja. Przecież to nie taki normalny kwiatek z pięcioma płatkami. Bo te płatki zwężają się i tworzą fantazyjny kielich zakończony jakby...

Wydaje mi się, że...

Wydaje mi się, że gdyby ta suknia była czerwona, byłaby bardziej twarzowa.

Wydaje mi się, że gdyby nie zabudować tego terenu, byłby tutaj piękny park.

Wydaje mi się, że te buty nie są zbyt wygodne.

Wydaje mi się, że tę historię już ktoś kiedyś napisał.

Wydaje mi się, że gdyby podał jej rękę, zaświeciłoby słońce.

Wydaje mi się, że mam jeszcze dużo czasu...

Wydaje mi się, że...

Wydaje mi się, że skarby przejęte przez kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego dzięki małżeństwu z Zofią Targowicką długo nie pozostały w jej rodzinnym Opatowie, będącym wianem panny młodej. Opatów bowiem nie dysponował wówczas nawet murami miejskimi mogącymi chronić miasto i znajdujący się w nim pałac. Toteż kanclerz postanowił przewieźć je do swej rodowej siedziby w Szydłowcu, gdzie zamek miał...

Strony