O w mordę jeża
W południe poszliśmy się poopalać. Już z daleka zobaczyłam pusty, starannie ufortyfikowany grajdołek. Pomknęłam przez wydmy jak strzała i dopadłam do niego, jako pierwsza. Rozłożyłam koc, zdjęłam haftowaną, biało - błękitną sukienkę i pomachałam nią do wlokącego noga za nogą „mężczyzny mojego życia”.
Przyszedł, popatrzył i ze znudzoną miną raczył wyciągnąć się obok mnie. Nie pytając o...