„Za chlebem”

Michał Pawluśkiewicz

– Tadek, Tadek! Chodź no tu! Coś to zrobił?

– Tak jak pan kazał, zamontowałem w biurze lustro weneckie.

– Możesz mówić do mnie na ty, byle z szacunkiem. Jesteśmy w Ameryce.

– No dobrze, pomagał mi Staszek.

– On też nie lepszy. Czy ty w ogóle wiesz na czym polega lustro weneckie? To przecież ja z biura chciałem widzieć pracowników, a nie żeby oni mnie podglądali...

Na czerwonym

Kochani,

późnym wieczorem wracałem z Darkiem z eliminacyjnego meczu Islandia – Anglia (2:1). Przy Rua Paraiso zatrzymały nas czerwone światła. Wtedy doskoczyło do nas trzech facetów. Jeden z karabinem stanął z przodu. Dwaj z pistoletami szarpnęli za klamki. Wykrzykiwali: dinheiro! dinheiro!

Nie znam portugalskiego, ale na pewno chcieli pieniędzy.

Chociaż miałem przy...

Kąpiel

Zenon Rogala

- Szybko, szybko wchodzić do łaźni. Po kąpieli gorąca zupka czeka na was w stołówce, - głos był donośny, dominował nad szmerem przestraszonych golasów.

- Po tak długiej podróży na pewno chcecie już być w swoich łóżeczkach w baraku, - głos był donośny, ale uspokajający.

- Zapamiętajcie numerek wieszaka, na którym powiesiliście swoją odzież. Będzie łatwiej ją znaleźć po wyjściu z...

Ani kat ani ofiara, ale przynajmniej powód jest

Murzyn z trudem mieścił się na klatce schodowej, gdzie sypiał. Z absolutną obojętnością przyjmował nasze próby przedostania się do drzwi wyjściowych, machał kilkakrotnie leniwie ogonem, pac, pac, pac, gdy ktoś nadeptywał mu na ucho lub próbował przesunąć jego cielsko. Pies całe dnie spędzał na przyglądaniu się muchom, mrówkom i pająkom. Miał coś, co nazwałabym poczuciem humoru. Rozpromieniał...

Andrzej Wajda nie żyje

Koty

Krystyna Zachwatowicz tak śpiewała w Piwnicy pod Baranami piosenkę Taka głupia to ja już nie jestem , że widzowie ryczeli z śmiechu. Ja też.

Nie chcę myśleć o Krystynie Zachwatowicz dzisiaj, 10 października 2016 roku…

Może dobrze, że oboje z Wajdą lubili koty.

Ho, ho

Cztery lata temu w Teatrze Starym mój tata przedstawił mi pewnego...

To wszystko, o co cię proszę

Alina Margolis-Edelman nie mogła oderwać wzroku od srebrnej papierośnicy, leżącej na biurku męża. Tej samej, która wypadła mu z kieszeni wtedy, w czterdziestym czwartym, gdy leżał nieprzytomny na noszach. Mój Boże, to było ponad dwadzieścia lat temu – pomyślała – trzeba by ją odczyścić, choćby pastą do zębów .

- Naprawdę nie mogę inaczej – usłyszała cichy glos Marka. Siedział zamyślony...

Strony