Dodaj komentarz

Poliglota

Panta rhei pomyślała filozoficznie spoglądając na nieco zmienioną figurę dawno niewidzianej koleżanki. Do użycia wzniosłego cytatu sprowokowało ją wspólne niegdyś wkuwanie przysłów greckich i łacińskich.

Piękna słoneczna pogoda. Usiadły na ławce, na Plantach, niedaleko fasady Kościoła Franciszkanów. Oczywiście dobrały się do wspomnień. Przecież razem spędziły 4 lata w X LO przewrotnie nazywanym „zakładem sióstr Habianek”. Zastępczynią dyrektora, skąd inąd bardzo przyzwoitego komunisty, Karola Jarosza, była polonistka Maria Habianka. Jak plotka niosła, dawna członkini Sodalis Marianus. Leciwa panna wprowadzała dyscyplinę z okresu międzywojnia i jej dziwaczne zarządzenia były odwiecznym tematem każdego spotkania. Krążyła też inna plotka, że pani profesor przekwalifikowała się dla kamuflażu w niezbyt gorliwą członkinię PZPR, bynajmniej nie dla stanowiska, a dla zapewnienia ochrony tak zwanym nieprawomyślnym wychowanicom.

W rozmowie zaroiło się od wielojęzycznych cytatów. Było coś o tempus fugit i o faux pas i że ktoś tam nie umiał zachować się comme il faut, a że brakuje lufcików w oknach. Było też o stosunku do słowa spaghetti i do makaronu. A potem trochę narzekania, że wykrusza się deklinacja, a przecież pani Habianka tak dbała o wołacz, że tyle anglicyzmów panoszy się na ulicach, że nieznajomość angielskiego zaczyna być dyskryminująca, że, że, że ... Nagle roześmiały się w głos. Ich wzrok niemal jednocześnie padł na napis nad portalem kościoła Franciszkanów – Polacy nie gęsi...zabrzmiał nader zgodny chórek. Nie, zgoła nie to było wykute na fasadzie, tam prężyła się klasyczna łacina i to ona zastopowała kontestację językową.

W Bronowicach stoi kilkunastopiętrowy budynek zwieńczony ogromnym napisem Salwator Tower. Niedawno, czekając niedaleko na znajomych, zadała pytanie towarzyszącej studentce informatyki - co oznacza ta nazwa? - zapewne podkusiło ją by pochwalić się własną erudycją i zarazem wzbogacić intelektualnie młodsze pokolenie.

– Tower – wiadomo, przecież to angielski.

– a Salwator? – młodsze pokolenie się zagubiło.

– Jest taka pętla tramwajowa w pobliżu - Salwator – wyraźny błysk sukcesu w oku.

– Stamtąd idzie się na Kopiec Kościuszki, taką aleją kasztanową …

– Waszyngtona?

– Tak się chyba nazywa - Aleja Waszyngtona.

- Ale co ma wspólnego Waszyngton z Salwatorem…?

Kakofonia dźwięków, kakofonia barw i kakofonia słów. Nieustannie językowi polskiemu różne języki rzucają wyzwanie. Słowa drażnią obcością, dopóki nie wtopią się weń, nie oswoją z akcentem i melodyjnością zdania. A potem to już z górki, moderujemy ich wymowę, nadajemy lokalny koloryt znaczeniowy stając się bogatsi o nowe narzędzia odwzorowania rzeczywistości i kto by sobie zawracał głowę etymologią. Są nasze.

 

 

Plain text

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
9 + 7 =
W celu utrudnienia rozsyłania spamu przez automaty, proszę rozwiązać proste zadanie matematyczne. Dla przykładu: 2+1 daje 3.