Ból

Jest Ból. Znowu przyszedł i wypełnia cię powoli. Jest czarny, miękki i plastyczny. Rozrasta się od stóp, pełznie w górę, pochłania. Widzisz go pod powiekami – lśni, czujesz w gardle ściśniętym łzami – dławi.                                                       

Twoje ciało jest tylko kruchą formą, która nie pozwala rozlać się bólowi, stanowi ostatnią granicę między nim a życiem, które toczy się wokół.

Jeżeli poddasz się, jeśli cała staniesz się nim, to czy będzie jeszcze szansa na blask światła, na uśmiech?

Ostatni wysiłek, jeszcze raz napinasz mięśnie, wargi odsłaniają zaciśnięte zęby. Zbierasz ten pulsujący, drgający w tobie ból i wciskasz głęboko. Do żołądka, do pięt. Ubić go mocno, stłamsić, stłumić, zamknąć szczelnie jak czarnobylski reaktor. Wierzyć, że nie będzie miał możliwości powrotu, i wreszcie – zapomnieć o nim…

Jeszcze raz tryumfujesz.