SAGA - młodość i dziś

SAGA - młodość i dziś

O czym marzyłaś będąc dzieckiem? Kim jesteś teraz?

Chciałam być odkrywcą jak Maria Skłodowska-Curie. Marzenie związane z chemią przetrwało tylko do matury. Odkrywcą jednak jestem. Odkrywam coraz to nowe cechy ludzi, których, wydawać by się mogło, znam; tak naprawdę głębię ich duszy poznaję nie raz w sytuacjach ekstremalnych.

Opisz przestrzeń charakteryzującą człowieka/pokolenie

Na początku była tylko ryba z rzędu karpiowatych, szaro-ceglasta, z gliny, płetwą brzuszną oparta na sześcianie cegły budowlanej. Kupiona w sklepie z barlinecką klepką podłogową za równowartość chyba 4 metry kwadratowe podłogi. Doskonale pasowała do pustej przestrzeni niewykończonego jeszcze pokoju. Ubarwiała szarość cementowej wylewki i biel chropowatych ścian.

Potem doszedł obraz malowany na kawałku dykty przez żonę znanego, krakowskiego malarza. Ponadprzeciętnie wydłużony prostokąt w skali 1:5, a na nim ni to grupa świętych w złotych aureolach, ni to krajobraz z żaglówkami płynącymi w wieczornej poświacie.

Kolejny niepraktyczny nabytek… Ale ten urok tajemnicy, zwłaszcza że sprzedawcą jest niespokojnie piękna kobieta jak z portretu dobrego malarza. Siedzi w starym stylowym fotelu, na kolanach biały pudelek, dalej stolik, serwetka, talerzyk. Wszystko przesycone zapachem ledwo tkniętych naleśników z serem i wanilią.

„Ten obraz proszę pani był wystawiany w Rzymie”… Zresztą cała ekspozycja warta grzechu i ceny. Na wielkiej, białej ścianie tylko jeden obraz, z boku jakiś żelazny, na kruchych nóżkach wsparty bidet - pewnie z przełomu XIX i XX wieku. Kilka parawanów, jeden malowany, kuszący nastrojem buduaru z tegoż okresu, na podłodze kilka obrazów odwróconych malowidłami do ściany. Nastój bałaganu, ale i działający na wyobraźnię.

To było przy Zamojskiego, za kinem Wrzos – istniej do dzisiaj. W miejscu tego składu staroci teraz banalny sześcian młodszego budynku, czerwona tabliczka Wyższa Szkoła…  

Mieszkanka urządzanego pokoju przywiozła z sobą spory kartonik kamieni z plaży w Rozewiu. Moczą się teraz nie w morskiej, a deszczowej wodzie wlanej do bezbarwnej, szklanej, czworokątnej wazy. Zebrała je dwie dekady wcześniej dwuletnia Olga… „- Babciu, czemu moczysz te kamienie? - Lubią wodę, ożywają, odzyskują kolory…”.

Jest jeszcze ściana uczuć, przedzielona drzwiami. Na jednej części stare, jeszcze w sepii i młodsze fotografie. Pełno jest ich też niżej, na sekretarzyku (typ voyager, jak zresztą reszta sprzętów). Druga część ściany to zestaw czarno-szarych grafik w antyramach - od dziecięcych przez młodzieńcze po dojrzałe artystyczne. To dzieła Olgi i Hani - Anny.

Reszta to już tylko kwiaty doniczkowe - buszuje w nich często kot, głowa starej maszyny Singera. Teraz już tylko atrapa… Łóżko, z czasem przejściowo dwa, biblioteka, stolik, wygodne gięte krzesła i takiż obrotowy fotel, stolik pod laptop, a jeszcze pod sufitem lampa z bursztynów i białego szkła witrażowego.

Trochę tego dużo, a miejsca mało, ale mieszkanka pokoju nie żyła nigdy w pałacu…