Co mnie ostatnio zachwyciło – felieton

Trwam w zachwycie nad ogrodem od przeszło miesiąca.

Białe przebiśniegi i śnieżynki, które swoim kolorytem przedłużały zimę dawno już przekwitły. A we mnie nadal oczekiwanie na przyjście pierwszej wiosny, na jej nieśmiałe, niewinne wejście, wnoszące nadzieję.

Forsycje rozstrzeliły swe zielone warkocze zaborczo anektując teren dla żółci ale ich słońca rozświetlają już tylko moje wspomnienia.

Magnolia jak indyjska księżniczka w pozycji lotosu  rozkłada na swych ramionach pieniące się bezy w zieleni nawoskowanych liści. Bez umiaru w ilości kwiatów, kolorze różu i zapachu.

Tulipany wielokolorowe rozkwitają, przekwitają, opadają, ich kwiaty zwieszając się na wzrastających irysach tonizując mój ból nad przemijaniem.

Bierwionki, przed kilku laty wytępione dla zapachu lawendy pojawiły się, w podziwie nad ich żywotnością pogłaskałam ich listki

Rozbuchane trawy, drzewa, krzewy po zimowym letargu wzywają do otrząśnięcia się, wzniesienia się ponad ziemię w górę, do słońca.

Podniebna sztafeta sikorek, wylatywała i wlatywała pod podbitkę dachu, co minutę ze zdobyczą. Ptasi gościniec świr, ćwir, swiiir, ćwiiir niósł się po ogrodzie. 

W pokorze słuchaliśmy nowego życia , nie śmieliśmy mu przeszkadzać. Część dachu w którym zlokalizowaliśmy małe mąż wyłączył z remontu .Byłam, jestem w zachwycie nad życiem.