Czarownica

Nazywali ja czarownicą. Dlaczego? Była słabego zdrowia, ale miała duży potencjał intelektualny i dobrze rozwiniętą intuicję. Potrafiła wiele rzeczy przewidzieć, ot tak po prostu. Znała psychikę ludzi i to ułatwiało jej przy bezpośrednim kontakcie, ocenę sytuacji danego człowieka.

Sytuacja życiowa zmusiła ją do tego, żeby oprócz pracy zawodowej (była księgową) zajęła się wróżbiarstwem. Z czasem coraz więcej osób zgłaszało się do niej po poradę. Rozkładała karty i wróżyła. Nie to jednak było ważne, a chęć pomocy ludziom.

Czasem karty „mówiły”, co innego, a ona kierowała tak rozmową, aby przekazać jak najwięcej pozytywnych sugestii i myśli. Wzbudzić wiarę u osób załamanych. Jest źle, ale będzie dobrze, los przyniesie odmianę. Próbowała czasem ostrzec, czasem podnieść na duchu lub pocieszyć.

Miała przykre doświadczenia z dzieciństwa. Ciągle była upominana, karcona, przez co wpadła w szereg kompleksów. Dopiero studia na Akademii Ekonomicznej, oraz wiara umocniły ją w przekonaniu, że warto mieć nadzieję na lepsze jutro. Warto mieć ambicje i zarówno w pracy zawodowej, jak i w życiu osobistym realizować swoje cele.

Daje to satysfakcję. Umacnia poczucie własnej wartości i godności.

A wróżbiarstwo? Można w nie wierzyć lub nie. Sprawa indywidualna!

Niektórzy twierdzą, że to przesądy, a może spójrzmy na to inaczej, może to wrodzone zdolności, rozładowanie temperamentu kłębiących się myśli? Może to chęć pomocy innym przekazany słownie?

Występował u niej konflikt wewnętrzny. Była wierzącą, praktykującą katoliczką. Jej religia wyklucza wróżbiarstwo. Jak pogodzić jedno z drugim? Żeby uspokoić własne sumienie

stwierdziła, że będzie „dobrą wróżką”.

Będzie przekazywać tylko dobre nowiny, w myśl zasady:

„Jeśli się jest dobrym dla świata i ludzi

To świat i ludzie są dobrzy dla nas”.