Krystyna zawsze sprzeciwiała się, gdy Ewelina i Justyna chciały po lekcjach wpaść na chwilę do którejś z koleżanek. Najpierw trzeba odrobić zadania – kwitowała ich prośby. I każdego wieczora szczegółowo sprawdzała czy bliźniaczki i ich młodszy brat są dobrze przygotowani do lekcji w następnym dniu. W poniedziałki przychodziła po nie do szkoły aby zawieźć je do domu kultury na dodatkowe zajęcia z języka angielskiego.
Tego dnia dziewczynki długo nie wychodziły z klasy. Wreszcie pojawiły się rozchichotane, po raz kolejny powtarzając prośbę żeby mogły pójść do Matyldy. Żeby pograć w tę nową grę…
Krystyna była nieugięta.
– Jedziemy na angielski a potem wracamy do domu, trzeba odrobić zadania.
– Nie możesz nam nic kazać, nawet nie jesteś naszą mamą! – w szatni nagle zrobiło się przeraźliwie cicho.
Znów wróciło wspomnienie owego czerwcowego wieczora kiedy do domu przyszedł policjant i powiedział, że syn miejscowego notabla z trzema promilami alkoholu we krwi staranował samochód w którym jechali jej rodzice. Już nie musiała wybierać kierunku studiów, już nie musiała decydować czy pójdzie na ASP czy na architekturę.
– Ubierajcie się – odpowiedziała spokojnie podając płaszcze swoim siostrom.