Stała przed lustrem w odległości paru centymetrów od jego gładkiej tafli. Badawczo przyglądała się swojej twarzy. Wydęła z pogardą usta.
 – Młodzieńcza jedwabista skóra to bujda!
Przeciągnęła palcami po chropowatym czole. Powoli przecierała je kosmetycznym wacikiem nasączonym cudownym eliksirem. Czy ktoś może ją obsypać namiętnymi pocałunkami ? Nie wierzyła, ale marzyła o delikatnym dotyku jego ust. A jeżeli ta randka też skończy się rozczarowaniem? Była nieśmiała i pełna kompleksów. Rodzina podsycała je, mając nadzieję, że będą hamowały jej ciekawość i uchronią przed seksualnymi eksperymentami młodości. Nie znali jej. Naprawdę pragnęła czułości i współodczuwania z kimś, kto zrozumie ją i jej lęki przed światem i przyszłością.