Juwenalia Anno Domini 1973. W akademiku wrze – wszyscy przygotowują przebrania. Tylko ja i Barbara mamy wątpliwości. My, stateczne studentki i aktywne działaczki samorządu domu studenckiego, mamy się wygłupiać, poprzebierane biegać po mieście?
No, chyba żeby przebrać się tak, żeby nas nikt nie poznał… Przypalone nad płomieniem świecy korki, dziesiątki warkoczyków i tapiry mają poprawić naszą urodę. Wstążki i chustki doszyte do paska krótkich spódniczek, korale i bransoletki „ściągnięte” od koleżanek z połowy pietra mają nas wystylizować na żony zamożnego kacyka z mało znanego kraju w samym sercu Czarnego Lądu.
Udaje się, nikt nas nie rozpoznaje! Nasze zupełnie irracjonalne tchórzostwo zaowocowało przednią zabawą i niezapomnianymi wspomnieniami.