Podróż jest mirażem. Zlepkiem marzeń, przeczytanych książek i snów. Oczekiwaniem tego, co ukaże się za widnokręgiem, a chociażby za rogiem, co umyka i zostawia niedosyt. Jest ruchem , zmieniającym się obrazem świata w oknie pociągu. Jest pobudzeniem naszego ciała do wędrówki, napina nasze mięśnie, wyostrza zmysły. Jest zrzuceniem z barków wygodnego przytulnego okrycia i wystawieniem naszej skóry na słońce, wiatr i razy. Jest też wędrówką w przeszłość, w historię. Najlepiej podróżować pociągiem, ot jak chociażby tym z dzieciństwa, który niespiesznie wspinał się na św Krzyż - wąskotorówka z kilkoma zaledwie wagonami tocząca się przez Puszczę Świętokrzyską. Podróżni wysiadali, przy torach zbierali w pośpiechu grzyby, żeby jeszcze zdążyć wsiąść do niej i kontynuować podróż. Rozsiąść się znów wygodnie, zamknąć oczy pozwalając sobie na refleksję i rozkoszowanie się chwilą.
Moje niespełnione wakacje to podróż w którą ruszyłabym na Sycylię, przez półwysep Apeniński, pociągami, niespiesznie, wysiadając co i raz po drodze . U schyłku lata, kiedy kruche trawy brązowieją w słońcu, a nad wzgórzami Kalabrii unosi się zapach ziół i kołysze dziki koper na wietrze, a wszystko spowija mgiełka upału.
Guy Maupassant napisał „Jeżeli ktoś chciałby spędzić jeden dzień na Sycylii i pytałby, co należy tam zobaczyć, odpowiedziałbym bez wahania: Taorominę To tylko pejzaż, ale pejzaż w którym można znaleźć wszystko, co wydaje się stworzone na ziemi, by uwieść oczy, umysł i wyobraźnię”. Tak mówił o teatrze greckim w, którym widzowie za dekoracje mieli morze Jońskie, szczyty Monte Tauro i Picco di Mola i Etnę złowrogo pyszniącą się na horyzoncie przed nimi. Ta wyspa żyje w cieniu śmierci, pogrążona w letargu. „Na Sycylii nie ma znaczenia, czy robi się źle, czy dobrze: grzech, którego my, Sycylijczycy nie wybaczamy nigdy, to po prostu to, że się w ogóle coś robi. Jesteśmy starzy, panie Chevalley, bardzo starzy. Co najmniej od dwudziestu pięciu wieków nosimy na barkach ciężar obcych nam cywilizacji. Wszystkie one pochodziły z zewnątrz, żadna nie była przez nas poczęta, żadnej nie daliśmy własnej nazwy [….]od dwóch tysięcy pięćset lat jesteśmy kolonią.[…]Jesteśmy zmęczeni i wyczerpani” - mówił w „Lamparcie” Lampedusy, książę. Śmierć i okrucieństwo, tak opisuje w swojej książce „Sycylijski mrok” Peter Robb historię, obyczaje ale i piętnastowieczny obraz z lazaretu w Palermo, „Tryumf Śmierci” . „Ukazuje Śmierć na koniu atakującą grupę pięknych młodych ludzi. Paru królów i prałatów już nie żyje, sterta ciał leży pośrodku namalowanej sceny. Atak przetrwali biedacy i kaleki stojący po lewej stronie sceny i zerkający na kostuchę. Kształty nacierającego konia są geometryczne, alegoryczne i uproszczone, abstrakcyjne. Drzemie w nim jednak energia rozdętych nozdrzy, odwołująca się do szkaradniejszej rzeczywistości niż realia pięknych i bogatych.” A tak opisał w 1757 roku, mattanza - brutalny rytuał połowu tuńczyków - na zachodnim wybrzeżu Sycylii niedaleko Palermo markiz Villabianca, kiedy to wiosną u brzegów Sycylii na ławice tuńczyka przypływające tu na tarło czekali z wielkimi sieciami rybacy. Te ” Mają ściany, kolumny i więźby tworzące podwodne atrium, które na lądzie przerodziło by się w cudowny pałac. Ów podmorski dom składa się z czterech sal. Pierwsza z nich zwie się przez wzgląd na swój kształt Kwadratową. To przez jej drzwi, główne wrota tonnara tuńczyki wpływają do środka. Czynią to chętnie, nieświadome podstępu, jaki szykują im ludzie w tym zmyślnym labiryncie. Sala przechodzi w następną zwaną Małą. Ta łączy się z trzecią, której wejście zwą przesmykiem, gdyż tworzy go długa sieć. Na koniec czwarta, zwana Salą Śmierci, gdzie uroczyście padają ofiary. Wtedy „[…] rybacy ubrani w liberie tonnara za pomocą kołowrotków unoszą sieć nad powierzchnię wody i rzucają się na ryby niczym wataha wygłodniałych wilków, ciskając w nie ostrymi włóczniami i harpunami. W ten sposób, dokonując istnej rzezi, odbierając im życie .” Współczesny Giovanni Falcone, mówiąc o zadusznych marcepanowych prezentach konstatuje: „ Kultura śmierci nie jest zjawiskiem typowym wyłącznie dla mafii Jest nią przesiąknięta cała Sycylia. Zaduszki to dla nas wielkie święto. Dajemy wtedy słodycze z twardego jak kamień cukru, zwane główkami śmierci. Samotność, pesymizm i śmierć to główne wątki naszej literatury, od Pirandella po Sciascię.” Tak inni opisują cel mojej podróży. To połączenie cudowności świata i okrucieństwa śmierci uwodzi.
Guy de Maupassant – Wspomnienia z sycylijskiej podróży – za Jerzy Ciechanowicz, Wędrówki śródziemnomorskie. Państwowy Instytut Wydawniczy 1999
Lampedusa Giuseppe Tomasi di Il Gattopardo, Milano 1992 za – Peter Pobb Sycylijski mrok. Wydawnictwo czarne, Wołowiec 20013