Spotkanie

Spotkanie… z ukochaną drużyną piłkarską

Na meczu Cracovii z Ruchem, obok loży VIP-ów, kłębił się tłum kiboli, wykrzykujących niecenzuralne słowa pod adresem prezesa Filipiaka. „Co pan sobie myślisz, przecież ten czarnuch Saidi umie tylko dryblować, a strzelać do bramki to mu się zdarza raz na sto oddanych strzałów. Wyrzuć pan tego pacana, a sprowadź Messiego -przecież Cię na to stać!”

Rozbrykany szkrab w piaskownicy sektora rodzinnego pyta mamę:, „Co tam robią ci panowie; czy muszą tak gonić wszyscy za jedną piłką?”

Dwójka chuliganów, stojąc tyłem do boiska i popijając piwo, cały czas rzuca mięsem. Trudno normalnej publiczności w takich warunkach oglądać spokojnie mecz.

„Ręka w polu karnym!”, zakrzyknął podekscytowany napity staruszek. „Karny się należy!” Sędzia nie reaguje, gra toczy się dalej. „Ile żeś wziął za takie sędziowanie, głąbie?”

Cracovia pod wodzą niesławnej pamięci Stawowego wciąż podaje piłkę do tyłu, pod własną bramkę. Wielce zdziwieni obrońcy Cracovii coraz to obserwują piłkę trzepocącą w siatce własnej bramki.

Nagle wybuch kilkunastu kolorowych rac na środku murawy. Gęsta mgła uniemożliwia widzenie, zmuszając sędziego do przerwania gry.

Kibice płaczą z wściekłości: „88. minuta i przegrywamy 2:0. Trzeba będzie po  meczu zlinczować naszych.”

90. minuta: Pawlusiński szczupakiem zdobywa pięknego gola.

W doliczonym czasie gry Nowak trafia z volley’a strzałem nie do obrony!

93. i ostatnia minuta: bomba Budzińskiego ze środka boiska, prosto w samo światło bramki!

VICTORIA!!! – wyje rozentuzjazmowany tłum i rzuca się na murawę, podrzucając graczy w górę w stanie dzikiej euforii!

Rozdaję po kwiatku dla każdego z piłkarzy, gratulując cudownego meczu i płaczę ze szczęścia!
Ekstraklasa uratowana!