Lęk, a tchórzostwo. Mam lęk wysokości, ale gdy chodzi o tchórzostwo to opowiem, czego wstydzę się do dzisiaj.
Połowa lat 80.: nie spełniam żadnego z kryteriów, a zwłaszcza dotyczącego wieku, ale ktoś w pracy złośliwie zaproponował, że mam otrzymać „medal budowniczego socjalizmu”. O dacie uroczystego wręczania odznaki 40-lecia PRL zostaliśmy poinformowani. Mogłam formalnie odmówić na piśmie, a ostatecznie nie przyjść w tym dniu do pracy, czego nie zrobiłam.
Poprzedniego dnia byłam u fryzjera, co robię z niechęcią i rzadko. W czasie pracy mistrz parę razy wychodził na zaplecze i rozmawiał z kolegą, ale gdy wracał moje włosy były o kolejne centymetry krótsze. Gdy wyszłam z salonu przypominałam więźniarkę lub wyzwoloną z obozu koncentracyjnego.
W dniu „dekoracji” pytana co ze sobą zrobiłam, odpowiadałam, że to forma mojego protestu, mimo że efekt wizyty u fryzjera był absolutnie niezamierzony. Do dzisiaj postawy i tłumaczenia się wstydzę, a mistrzowie grzebienia po prostu wzmacniali swój talent alkoholem…