Takie postawienie problemu budzi przekorę; właściwie to dlaczego jest sednem, jest jak bodziec podprogowy… Rozdzierający, bezustanny płacz dziecka… odruch, przykucnąć, przytulić, pogłaskać albo… ogłuchnąć na zawsze.
Pogarda bez dna dla innego. Tu blok, nie wiem jak można obojętnie przejść wobec takiej postawy. Cierpienie na najwyższym poziomie 10-cio punktowej skali, ale Michał walczy, gra, komponuje, mówi, choć wie, że wkrótce, na drugi dzień, ból przekroczy najwyższy poziom skali. Czy się przyzwyczaił?!
Głód, chłód, brak nadziei na zakończenie katorgi…, a ostatnią skórką chleba, „petem”, czy własnym ciepłem się dzieli. No właśnie, dlaczego tak się zachowuje…