Wszedł do ogródka przy Europejskiej pół godziny przed umówionym spotkaniem. Zajął stolik w rogu z widokiem na Rynek, Kościół Mariacki, Sukiennice i Wieżę Ratuszową. Było słoneczne przedpołudnie. Przed nim przechodzili ludzie, przejeżdżały dorożki przelatywały gołębie. Czekał na dziewczynę, z którą nie widział się od studiów. To już osiemnaście lat. Rozmarzył się wspominając tamten czas i ich ostanie spotkanie.
Ostry wibrujący głos przerwał rozmyślania.
- I rozumiesz, on znowu gdzieś pojechał. Służbowo, jak zwykle. Już ja wiem, jak to wygląda. Znów mnie zdradza. Już mam tego dość. Jak wróci, to wystawię mu walizki za drzwi. A ty, co taka smutna? Mówiłaś, że masz jakiś problem?
- No, wiesz przecież. Weterynarz powiedział mi, że nie może już pomóc mojej suczce, że ona cierpi i powinnam ją uśpić.
- No, to uśpij. Też mi coś. Jak moja Atena zachorowała i dowiedziałam się, ile będą kosztować leki, to ją kazałam uśpić. I już.
- No, coś ty. Tara jest już ze mną trzynaście lat. To nie takie proste. Ona jest jak członek rodziny. Wiesz, że nie mam nikogo.
- Nieproste mówisz, a co jest proste? Znamy się już trzydzieści lat. Zawsze byłaś delikatna, sentymentalna. Nic się nie zmieniłaś. Poradzisz sobie jakoś. No muszę lecieć. Miło się rozmawiało.
- Rzeczywiście miło, pomogłaś mi bardzo. Jak zwykle.
Z zasłuchanej zadumy wyrwał go znajomy głos.
- Dzień dobry, Zbyszku. Miło, że już jesteś.
Â
SAGA warsztaty z Małgorzatą Majewską tekst na spotkanie 9.11.2015