To był jego pomysł na protest, jedyny jaki przyszedł mu do głowy, tak jak Rejtanowi, który też był szaraczkiem. „Może nimi wstrząśnie” – pomyślał o rządzącej elicie i społeczeństwie – „będzie szokował, a nie wymagał prawdziwych ofiar jak samospalenie, może najwyżej spowoduje niestrawność lub kaca.” To było dla niego ważne. Nie zamierzał „składać życia w ofierze”. Zastanawiał się, gdzie przeprowadzić tak spektakularną akcję. Odpowiedź nasunęła się sama: oczywiście w sejmie, mateczniku państwowości w izbie sejmowej. Może wcześniej powinien rozwinąć tam transparent „Protestujący tokarz pije wódkę w sejmie”. Wydarzenie na pewno zostanie nagłośnione przez sprawozdawców i komentatorów. Niech wszyscy zobaczą tokarza a nie posłów, ministrów, marszałków. Miał już dość wypowiadanych w tej izbie bzdur i komunałów, nadymania się i puszenia. Chciał przywrócić słowom ich znaczenie. Izba sejmowa – najważniejsza polska izba dla nas wszystkich, ale i najzwyklejsza dla wszystkich. Izba czyli miejsce, w którym się żyje, je i pije, a cóż innego jest naszym narodowym obyczajem, jak nie picie wódki. Pokażmy więc jak żyje naród „Zwykły tokarz pije wódkę w sejmie”.