Zodiak
Przyznam się, że temat pracy, był dla mnie nie lada problemem. Jestem racjonalistką, chociaż jak wszyscy, ponurego typa nazywam „facetem spod ciemnej gwiazdy”, a najcudowniejszym wieczorem, dla mnie, jest ten wigilijny, rozpoczęty wzejściem gwiazdy betlejemskiej, pamiętając równocześnie, jak to wszystko się skończyło.
Znaki zodiaku, i upatrywanie w nich przyczyn naszych klęsk i sukcesów to trochę jak szukanie czterolistnej koniczynki na wielkim zagonie. Myślę, że niesiemy swój los w sobie, zdeterminowani przez możliwości umysłu charakteru i ciała, ulegamy też wpływom miejsc i czasów w których się rodzimy. Ale żeby to było aż zapisane w gwiazdach, wolne żarty. To zabawa dla tych, którzy rządzą światem, dla dodania splendoru i znaczenia ich samemu pojawieniu się na scenie. Chociaż trochę to trwało, to od chaldejskich i egipskich kapłanów i ich horoskopów wzięły się nasze spauperyzowane cotygodniowe, przepowiednie w gazetach, zaczynające się od słów: „dla osób spod znaku lwa…”
A zresztą, czy w świecie po Auschwitz, w którym do dzisiaj, ludzie masowo umierają z głodu, można bawić się w horoskopy dla nich. A może właśnie tak, może to naiwna próba nadania znaczenia naszym narodzinom, pojawieniu się nas tutaj, takie dziecięce czarowanie. A może to prawda i tylko wolna wola, którą otrzymaliśmy od chrześcijańskiego boga, pozwala nam na ciągłe zmaganie się, jak w antycznej tragedii, z tym gwiezdnym przeznaczeniem?
Postać o której napiszę, nie wiadomo czy urodziła się w znaku lwa. Było to zresztą bardzo dawno temu, bo w 1122 roku (wtedy, ważny by raczej moment przejścia z tego na tamten świat, a poza tym noworodek, to była dopiero zapowiedź, a już szczególnie dziewczynka). Nawet jeżeli nie zdarzyło się to w pełni gorącego lata, to myślę, że jest ona wspaniałym przykładem lwicy. Podobno była rudowłosa. Eleonora z Akwitanii, to niej mowa, wzbudzała tyle emocji kiedyś, a i dzisiaj jest natchnieniem pisarzy, bohaterką romansów i tragedii. Chociaż o kobietach z tamtych czasów niewiele wiemy. Ale nie o niej. Dwukrotna królowa, Francji i Anglii i regentka przyjmująca hołd panów angielskich w imieniu swego syna, Ryszarda Lwie Serce. Rozwiedziona, z własnej woli, a przecież mówiono wtedy na dworach Europy, że „Pożądanie młodego Kapetynga uwięzione było w ciasnej sieci” tak był w niej zakochany małżonek., siedemnastoletni król Francji. Sama wybrała drugiego o 10 lat młodszego od siebie, Henryka Plantageneta. Nosicielka świetnej i radosnej, kultury oksytańskiej, „królowa trubadurów”. Bohaterka „Traktatu o miłości, będącego kodeksem miłości dworskiej ale i XII wiecznej pieśni „Opowieści o lisie”, erotycznej przypowieści o trzech damach i Lisie wielkim nierządniku. Rozpalała serca i budziła grzeszne fantazje. Ale też była uczestniczką krucjaty, swego męża Ludwika VII do Ziemi Świętej. Matką dziesięciorga dzieci. Jako kobieta 45 letnia, po urodzeniu ostatniego syna Jana, odtrącona przez Henryka, który związał się z piękną Rosamundą, powróciła do Akwitanii. Rządziła tam, gromadząc wokół siebie rycerzy i minstreli. W roku 1174 wspierała bunt niecierpliwych synów, przeciwko ich ojcu królowi Henrykowi. Została za to uwięziona, nie wolno jej było widywać dzieci, przez 15 lat przenoszona z miejsca na miejsce, żyła w ponurych zamkach i opactwach Anglii i Francji, pozbawiona słońca Prowansji i wykwintnego dworu.
A jednak po śmierci Rosamundy znowu zajęła należne jej miejsce u boku męża. Przeżyła śmierć swego ukochanego syna Ryszard. Życie swoje któremu tak dzielnie stawiała czoła, zakończyła jak wiele innych kobiet z królewskich rodów w klasztorze, jako mniszka. Był rok 1204, 82 rok jej życia.