Szafka nocna - monolog wewnętrzny
Mogłaby mnie w końcu uprzątnąć
Ładuje we mnie, wrzuca, upycha co się jej chce.
A ile szufladka zmieści, ile, no ile?
Dość, powiem jej dość.
Nie domknę się i co mi zrobi?
Albo nie zasunę szufladki.
O to, to będzie dobre, nie zasunę.
Niech jej wypadną te wszystkie nowenny.
Może wtedy zacznie sprzątać.
Ale, ale, żeby do mnie wpychać korale?
Zgłupiała całkiem. Ma przecież te swoje pudełeczka i kasetki.
Ona tylko umie się chwalić wszystkim, że niby mnie przemaluje na biało, a farby nawet nie kupiła.