Wydoroślałem...
Wracał z pracy nad ranem. Przychodził do mnie. Czasem pocałował, czasem pogłaskał po policzku. Delikatnie. Bywało, ze się budziłem. Pachniał cudownie zapachem nienazwanym. Tej pamiętnej nocy usłyszałem szelest i wyczułem ten zapach. Obudziłem się. Zobaczyłem, że nie ma świętego Mikołaja.
Mikołajowe doświadczenie rozbudziło podejrzenia wobec Aniołka, dostarczyciela prezentów pod choinkę. Zacząłem węszyć po różnych zakamarka mieszkania. Obserwowałem rodziców. W końcu dwa dni przed wigilią znalazłem prezenty w skrzyni z bielizną do prasowania.
Miałem wtedy siedem lat. Nagle wydoroślałem.