Ostatnie słowo
Jej ostatnie słowo, to był krzyk - RATUNKU !
Usłyszał je najstarszy syn i wpadł do kuchni.
Pijany ojciec stał nad matką z uniesiona w górę siekierą.
Zdążył krzyknąć, tato NIE - kiedy siekiera wbiła się głęboko w blat stołu, a matka wybiegła z kuchni.
Przybył w porę, odwrócił uwagę ojca i uratował życie matki.
Niestety, tak silny stres, strach, przerażenie w tym ostatnim słowie „Ratunku” zaowocowało utratą mowy.
Został porażony ośrodek mowy w mózgu i zaniemówiła. Nawet szept nie wydobywał się z jej ust.
To jest przykład jak silny stres oddziałuje na organizm człowieka. W takim stanie trafiła do szpitala.
Miałam z nią kontakt, dopiero po trzech tygodniach od chwili przyjęcia. Porozumiewała się z otoczeniem na migi, względnie pisaniem na kartce, co robiła bardzo niechętnie.
Przerzucano ją z oddziału na oddział i nikt jej nie mógł pomóc. Nie skutkowały leki, bo właściwie były niepotrzebne. Fizycznie była zdrowa. Chora była jej psychika.
Poddano ją psychoterapii, ale nikt nie wiedział na ile jej pomogła, bo w dalszym ciągu nie mówiła. Prawdopodobnie szpital stał się jej miejscem relaksu po piekle, które przechodziła w domu z agresywnym mężem alkoholikiem.
Perspektywa powrotu do domu na pewno nie działała pozytywnie na jej psychikę, a do tego domu wrócić musiała. Czekały na nią dzieci i całe gospodarstwo.
Co zrobić w tej sytuacji, zastanawiano się, jeżeli leczenie laryngologiczne, internistyczne, neurologiczne nie przyniosło skutku- mowa nie wróciła. Ciągle nie znano przyczyny takiego stanu rzeczy.
Wypisać ją do domu?
Ostatnia deska ratunku, którą można wypróbować to stara chińska metoda – akupunktury. Czy da pozytywny efekt i odblokuje ośrodek mowy?
Udało się i po 20 minutach od wbicia igieł, zaczęła mówić.
Najpierw szeptem, potem, co raz głośniej, a ostatnim słowem było DZIĘKUJĘ.