Dotyk
Przekażcie sobie znak pokoju!
Nie! Niech ona mnie nie dotyka. Przecież wystarczy lekki ukłon głową. Nie chcę czuć dotyku obcej skóry na moich dłoniach. Nie potrzebna mi ona. Moje dłonie tęsknią do pomarszczonych rąk moich rodziców. Skóra na ich rękach była cienka jak pergamin, pomarszczona, pokryta wątrobowymi plamami. Palce mojej Mamy były cienkie jak palce pianistki, gruzły stawów dobrze widoczne. Kruche ciało nie miało siły utrzymać się w pionie. Opierałam Mamę o siebie, wkładałam Jej głowę w zagłębienie mojej szyi i ostrożnie karmiłam rosołem.
Moje ręce tęsknią do tamtych rąk, tym bardziej że nigdy nie były rozpieszczane nadmierną bliskością. Kontakt był tylko okazjonalny, świąteczny. W moim domu miłość nie łączyła się z dotykiem.
I teraz ja mam z nim kłopot. Tak bardzo go potrzebuję. Często moje ręce samowolnie wyciągają się aby dotknąć najbliższych. Nie mam odwagi dotknąć ich skóry, więc tylko ukradkiem dotykam rękawa, czasem włosów. O, co do wnuków, pozwalam sobie na więcej, wykorzystuję swoją babciną przewagę. Jak długo jeszcze?
Bardzo żałuję, że nie nauczono mnie radzić sobie z dotykiem. Teraz jestem bezradna i ciągle pełna niezaspokojonej tęsknoty.