Bladź
Wyjazd służbowym samochodem do wojewódzkiego miasta w kilka osób. Jedzie trójka: kierowca naczelnego dyrektora, główny inżynier i pani magister - szeregowy pracownik firmy. O umówionej porze wraca pani magister i siada na tylnym siedzeniu. Pan kierowca czyta gazetę. Po chwili do auta wsiada także główny inżynier. Są w komplecie, ale kierowca nie rusza w drogę powrotną. Po długiej chwili zniecierpliwionym głosem pyta: „Gdzie się ta bladź włóczy? Pewnie poszła po zakupy”. „Jesteśmy w komplecie” - pada z ust kobiety. Słowa „przepraszam” nie było.