Moje pierwsze zarobione pieniądze
Jestem w domu u Lucynki, siedzimy w kuchni. Jej mama sprzedaje jarzyny, kiszone barszcze, ogórki. Wszystkie produkty są ustawione w kuchni, gdzie przychodzą sąsiadki na zakupy. Mnie mama wysłała po barszcz. Barszcz się skończył. Jej mama wyszła, a my korzystając z okazji, słuchamy naszego ulubionego zespołu Czerwone Gitary. Między drewnianymi beczkami z kiszonymi ogórkami uczymy się tańczyć. Będzie komers na zakończenie siódmej klasy, więc trzeba się pokazać. Lucynka jest niewysoka i okrągła, ja wysoka, chuda i mam bardzo krótko ścięte włosy na tzw. chłopaka. Oj, musze iść do domu, zrobiło się już ciemno. Jest nie daleko, ale przechodzę drogą. gdzie na początku nie ma domów. Z jednej strony jest lasek, z drugiej płynie Białucha. Nie, nie boję się, często tamtędy chodzę i są latarnie, ale mimo to jest ciemno. Przeszłam przez mostek, idę chodnikiem, słyszę za mną jakiś turkot i wołanie: „Hej, chłopcze, zatrzymaj się!” Oglądam się, mimo że to nie do mnie. Starszy pan pcha wózek, który chyba mu się zepsuł i wyraźnie woła na mnie, bo nikogo oprócz nas nie ma na chodniku. Pan podjeżdża bliżej i mówi: „Czy mógłbyś mi pomóc dopchać ten wózek? Tu niedaleko, kółko odpada”. Trochę zdziwiona i zaskoczona odpowiadam: „Dobrze”. Ja podtrzymuję załadowany wózek ze strony zepsutego koła, on pcha. Wózek jest dość ciężki, ale nic nie mówię i tak wspólnymi siłami w ciszy, dopychamy go do furtki ogrodzenia domu, który stoi na końcu ulicy. Pan chyba zadowolony z mojej pomocy, mówi: „Dziękuje ci chłopcze” i wpycha mi do ręki 20 zł, a ja zanim zaprotestuję, że przecież jestem dziewczyną i nie chcę pieniędzy, widzę jak on już znika za ogrodzeniem. Ojej, tyle kasy, ale dlaczego mnie wziął za chłopca? Ale pewnie, gdyby na początku zorientował się, że jestem dziewczyną, to by nie prosił o pomoc i nie zarobiłabym tych pieniędzy.