...

Zapadał wczesny listopadowy zmierzch. Przednia lampka mojego roweru mrugała miarowo. Jechałam ulicą Krowoderską. Chodnikiem, ale powoli. A może raczej: powoli, ale chodnikiem. Przed skrzyżowaniem z Kolberga drogę zagrodził mi wysoki mężczyzna.

– Nie pojedzie pani dalej – powiedział – proszę zejść na jezdnię. – Ja też się boję ciężarówek, kiedy prowadzę samochód, ale nie jeżdżę z tego...