Ważna potrawa

Tradycyjną potrawą świąteczną w mojej rodzinie był i jest strudel z jabłkami przygotowywany na Boże Narodzenie. Jego przygotowanie było swoistym misterium, odprawianym przez obie moje babcie – Galicjanki. Na czele procesji zmierzającej do jadalni, na środku, której stał duży stół, szła babcia, jako główny celebrans, niosąc odpowiednio wyrobione ciasto, za nią ciocia z rondelkiem z roztopionym...

Portret mężczyzny (?)

Jego agrestowo-złociste oczy miały cudowną kremową koronkę wokół źrenic. W momentach emocji, radości czy złości, stawała się ona jeszcze bardziej wyraźna. Chmura złotawo-miedzianych włosów płynęła przed nim albo za nim, nigdy nie znajdowały się na właściwym miejscu. W słońcu mieniły się odcieniami pasji, szaleństwa, euforii. Kiedy szedł, wydawało się, że idzie skacząc po górach. I w górach też...

Moje pieniÄ…dze

Jako dziecko zbierałam pieniążki do niebieskiej świnki, która do tej pory jest jeszcze pełna – obecnie już - numizmatów. Tymczasem minęły lata i niedawno otworzyłam moją starą, znoszoną portmonetkę, do której już właściwie nie zaglądam, a gdzie wkładałam niepotrzebne mi już pozostałości z różnych wyjazdów. Wysypały się z niej inne monety: niektóre zaśniedziałe, inne jeszcze błyszczące, także...

Co by było, gdyby…

Gdyby Smok Wawelski nie spotkał Szewczyka Skuby, a właściwie Szewczyk Skuba Smoka, najważniejsze a nieraz i najbardziej drażliwe sprawy w naszym mieście byłyby rozwiązywane radykalnie i skutecznie, winnych zaś rzucano by na pożarcie. Niestety, czasy smoka dawno już minęły, dyskusje i spory mogą trwać wiecznie, często sankcji brak i nic już nie jest czarno-białe poza smogiem. Ten jest...

Kobieta, która wywarła na mnie wpływ

Była to jej pierwsza praca, kiedy jako polonistka przyszła do naszej klasy. Wszystko w niej było inne od tego, co uważałoby się obiegowo za kobiecą urodę. Niezbyt zgrabna, nisko osadzona – jak to się czasami mówiło – grubokoścista, bardzo charakterystyczna w ruchach, kiedy niedbale, trochę nonszalancko wchodziła do klasy z dziennikiem pod pachą. Samo jej wejście zapowiadało, że będzie ciekawie...

Åšwiat zwyczajny lat siedemdziesiÄ…tych

Wiosenne słońce zalało świat i bananowe spódnice. Chodziły roztańczone po brukowanych ulicach przeglądając się w wystawowych oknach – czerń i biel, żółć i granat, czerwień i fiolet. Radosne fruwały nad Rynkiem płosząc taplające się w wodzie gołębie. Przysiadały na chwilę na Plantach, by poplotkować przy fontannie, a za moment falowały w sadzawce, zadziwiając pływające dostojnie łabędzie....

Strony