Ważna potrawa

Tradycyjną potrawą świąteczną w mojej rodzinie był i jest strudel z jabłkami przygotowywany na Boże Narodzenie. Jego przygotowanie było swoistym misterium, odprawianym przez obie moje babcie – Galicjanki. Na czele procesji zmierzającej do jadalni, na środku, której stał duży stół, szła babcia, jako główny celebrans, niosąc odpowiednio wyrobione ciasto, za nią ciocia z rondelkiem z roztopionym masłem, a potem my, dzieci z miskami pełnymi poszatkowanych jabłek i tartej bulki wymieszanej z cynamonem, cukrem pudrem i konfiturami z wiśni.

Na dużym stole rozłożone było prześcieradło, posypane mąką. Na nim rozpoczynało się pełne emocji rozciąganie ciasta, które miało być cienkie jak pergamin. Odbywało się to co najmniej na cztery pary rąk. Atmosfera zawsze była nerwowa, bo chodziło o to, żeby ciasto nie wysychało, trzeba więc było naciągać bardzo szybko a jednocześnie ostrożnie – w przeciwnym razie wypadały dziury. Następnie cieniuteńkie ciasto polewane było masłem, a my dzieci rozrzucaliśmy pocięte jabłka, posypując je tartą bułką z ingrediencjami. Kulminującym momentem było teraz zwijanie ciasta za pomocą prześcieradła w wielkiego węża boa, którego następnie należało zgrabnie umieścić na blasze – nie było to łatwe…

Potem już pieczenie, podczas którego cały dom pachniał pieczonymi jabłkami, cynamonem i Świętami.