Magiczny Kraków

Jeszcze jeden spacer po mieście. Jeszcze trochę dnia, zaczym słońce zajdzie. Przez gwarne ulice do samego serca cię zaprowadzę. Widzisz, to Rynek, roześmiane kwiaciarki, maszkarony z Sukiennic szczerzą do nich zęby. Tu gdzie mistrz Ildefons zasiadał w dorożce wciąż dzwonią kopyta, sypiąc iskry jak gwiazdy. A przechodnie głowy zadzierają. Dźwięk trąbki i złoty pobłysk na wieży zlewają się w...

LubiÄ™

LUBIĘ - w odróżnieniu od naszych wschodnich sąsiadów, to wyraz uczuć letnich, bez pasji, łączący się z wieloma drobnymi przyjemnościami życia, których niespełna wymienić w kilku zdaniach. Ale w sumie są to sprawy, lub rzeczy, dla mnie nie tak istotne, jak to – co kocham lub nienawidzę. Kocham życie z całym jego bukietem barw różnorodności, nienawidzę obłudy, fałszu i zakłamania. Jedno co...

LubiÄ™

Lubię te wieczory pełne namiętności – mimo, że wiek wiele ogranicza. Lubię patrzeć na ciebie gdy powieki zamykasz i zanurzasz się w krainę marzeń, zapomnienia. Lubię myśleć a nawet udawać, że jestem z tobą gdy ty wolisz być sama. Lubię chodzić po trawie, biegać rano po rosie, być bliżej natury - to wzmacnia i krzepi. Lubię te wspólne chwile, których coraz mniej mamy bo część ich oddajemy - tym...

LubiÄ™

Lubię dobre perfumy, co nie oznacza , że oblewam się nimi każdego dnia. Lubię dobre jedzenie, co nie znaczy, że moje posiłki są wykwintne. Lubię czekoladę, ale nie jem jej zbyt często. Lubię kwiaty, ale nie dostaję ich już często. Lubię się śmiać, ale nie bardzo jest z czego. Lubię ludzi otwartych, szczerych. Lubię też być lubiana. Lubię! Kliknij proszę!

LubiÄ™

Co lubiÄ™

Lubię koty; dowód – jedyny w życiu wiersz jaki udało mi się napisać.

Nania

Strach w łapkach niepewnie stawianych na drodze w nieznane. Ciekawość przemaga strach, niepewność zamienia w zaufanie. Wdzięk każdego ruchu i gracja. Jakby się uśmiechała kokieteryjnie Idąc na dwu łapkach, wzdłuż łóżka z wyciągniętym w górę łebkiem. Surykatka węsząca...

Dziennik

12 listopad 2014

Spóźniłem się dzisiaj na zajęcia Sagi. Nie lubię tego, ale nie ma złego, co by na dobre nie wyszło.

W drzwiach wejściowych spotkałem Kasię, która przywitała mnie promiennym uśmiechem – Pan tak zawsze o tej porze?

Cholera, to nie pierwszy raz – muszę się poprawić. Ale to efekt świątecznego rozleniwienia po 11 listopada.

Było super, gęś upieczona...

Strony