Co mnie ostatnio zachwyciło – felieton

Marek Walawender

Zachwyt jest pięknym tematem na esej, może nawet na traktat filozoficzny. Zachwyt masz w sobie, pielęgnuj go. Zachwycaj się jak najczęściej, bez zachwytu jesteś nieszczęśliwy. Nie szukaj specjalnych okazji, wszystko może cię zachwycić. Codziennie się czymś zachwycam. Wystarczy, że obejrzę się na ulicy za piękną kobietą i już jestem zachwycony. Oprócz takich zachwytów; ulotnych, pięknych chwil hoduję sobie wiele zachwytów na wszelki wypadek, żeby je mieć na podorędziu w razie czego. Taki zachwycający Szekspir, na nowo do odczytania. Hieronim Bosch – kopalnia do oglądania. Muzyka do posłuchania. Książki, płyty, filmy, spisane maksymy. Miejsca, przyroda, spotkania. Od pewnego czasu zachwyca mnie strona internetowa www.jazzstandards.com. Otwierasz ją; jest tam definicja standardu, jest teoria, historia, są biografie, jest księgarnia i to, co najważniejsze – zachwycające cacko – lista standardów. Klikasz „Songs” i widzisz 50 pierwszych tytułów. Dalej jest dwadzieścia kolejnych stron. 1000 najpiękniejszych piosenek i utworów instrumentalnych muzyki rozrywkowej, same hiciory uszeregowane od pierwszego do tysięcznego. Najeżdżasz na numer pierwszy: Body and Soul, klikasz, otwiera się podstrona, gdzie są przeróżne informacje o tej kompozycji: kompozytor, autor tekstu, historia powstania utworu, kto pierwszy wykonał i kiedy, kolejni wykonawcy, jest ranking najlepszych wykonań. Jest okienko i jak w nie klikniesz, to możesz odsłuchać 30-to sekundowe fragmenty rekomendowanych utworów. Są podane książki, w których można poczytać więcej o tym utworze, jest analiza muzyczna i analiza tekstu. Jest miejsce na komentarz dla amatorów i dla muzyków, jest spis filmów, w których utwór został użyty (kiedy na scenie a kiedy w telewizji). Są wskazówki dla muzyków, jak to zagrać. Wszędzie odnośniki. Możesz klikać i przeskakiwać po tytułach, po nazwiskach i przeszukiwać. Zachwycające jest to grzebanie. 300 utworów posiada takie bogate opracowanie, od 301. informacji jest mniej. Na jazzstandards.com nie posłuchasz całych utworów ale znajdziesz je w sieci np. na YouTube – tam jest wszystko, albo na Spotify – tam jest prawie wszystko. W Internecie jest dostępny taki ogrom muzyki, że nie jesteś jej w stanie tego odsłuchać, ale za to znajdziesz wszystko, co cię zachwyca. Wpiszmy sobie wspomniane Body and Soul na YouTube a pokaże się nam ponad setka wykonań. Pierwsze jest zachwycające – Billie Holiday, potem masz Tony Bennetta z Amy Winehouse i dalej Colemana Hawkinsa – uważane za najbardziej zachwycające ze wszystkich, a potem jeszcze następne. Wchodzisz sobie to tu to tam, czyli robisz to co facet lubi najbardziej, słuchasz sobie i zachwycasz się.

Romana Cieśla

Jakoś tak się złożyło, że żadne wydarzenie społeczne, ani kulturalne  nie zachwyciło mnie ostatnio. A więc nie mam stosownego do opisania faktu i felietonu raczej nie napiszę. Ale mogę powiedzieć, że w zachwyt wprawiła mnie trzy tygodnie temu niezbyt znana piosenka Anny German z 1974 wysłuchana ze starej audio-kasety. Piosenka nosi tytuł  To chyba maj  i  jest właśnie o maju. Nie znałam jej wcześniej,  albo nie zwróciłam na nią uwagi.

Chyba tylko zbieg okoliczności, czyli niedawno przypomniany głos Anny German i ta nagła spóźniona wiosna, która wybuchła w tym roku bujną zielenią dopiero z początkiem maja, sprawił że odebrałam dźwięk melodii i słów prostej, wesołej piosenki jakoś nadzwyczaj mocno.
Melodia w rytmie wesołego walczyka jest skoczna i liryczna zarazem, jest lekka, przyjemna, ale wcale nie taka łatwa. Anna German śpiewa ją oczywiście z właściwą dla siebie łatwością, podnosząc tym wrażenie lekkości.  Słowa piosenkisą urocze, napisał je Jerzy Ficowski;  jest to wiersz napisany cudną, dowcipną polszczyzną.

Ta piękna dla mnie piosenka usłyszana w dniu 1-go maja zbiegła mi się w czasiez odpowiednią porą roku i moim własnym nastrojem w taki sposób, że brzmi w mojej głowie do tej pory i pogodnie nastraja.

Sama jestem zaskoczona długotrwałym wrażeniem, jakie wywarło na mnie wysłuchanie jednej piosenki. Prawdopodobnie melodia i liryczny głos German przywołały wspomnienia związane z moją mamą,  która uwielbiała śpiewać, słuchać, a nawet nagrywać śpiewane przez siebie i wybrane z radia melodyjne piosenki.

Myślę, że piosenka „To chyba maj” na pewno wprawi zachwyt jeszcze kogoś oprócz mnie.  Na zakończenie przytoczę kilka pierwszych majowych słów :

Kto po łąkach się błąka
Pomylony, zielony
I narwany jak dziki bez …

 

Jadwiga Zgorzelska

Mam już swoje lata i w sali kinowej czasem czuję się jak dinozaur, a co najmniej dziwoląg, który nie jada popcornu i do tego znacznie zawyża średnią wieku widzów. Przyzwyczaiłam się do tej odmienności, zresztą często wybieram poranne seanse, kiedy sale świecą pustkami. Ostatnio zachwyciło mnie kilka filmów należących do wspólnej grupy tematycznej. Chodzi o starość. Nazywam to dosadnie, choć znamy wiele ładnych, eufemistycznych określeń: jak dojrzałość, doświadczenie życiowe, „50+”, zresztą można by mnożyć nazwy, które pozwalają ludziom w pewnym wieku uciec troszkę od świadomości, że młodość należy do dawno minionej przeszłości.

Dlatego tym bardziej zachwycają filmy, gdzie bohaterami są ludzie niemłodzi. Okazuje się, że oni nie tylko istnieją, ale mogą i chcą rozwiązywać swoje problemy, a co najważniejsze, często utwierdzają widza w przekonaniu, że nigdy nie jest za późno. 

Dwoje do poprawki to opowieść o dwojgu, którzy po wielu wspólnie przeżytych latach zdołali zachować tylko pozory udanego małżeństwa. Aby powrócić do autentycznie silnej i serdecznej więzi, podejmują próbę odzyskania tego, co z upływem lat gdzieś się zagubiło. Meryl Streep i Tommy Lee Jones są bardzo przekonywujący. Ta transformacja jest możliwa.

Z ogromną przyjemnością ogląda się też francuski obraz Zamieszkajmy razem. Nie jest to opowieść o nieudolnie przedłużanej młodości, choć bohaterowie mimo bardzo widocznej niszczycielskiej siły czasu próbują żyć pełnią życia. Afirmując coraz liczniejsze niedogodności związane z wiekiem wspierają się, aby godnie przeżyć końcówkę życia.

Polskie kino także nie pomija tego tematu. W Piątej porze roku Marian Dziędziel i Ewa Wiśniewska reprezentują totalnie odmienne środowiska ludzi w pewnym wieku, co oczywiście nie wróży miłosnego happy endu. On jednak następuje, przełamując wszelkie kulturowe stereotypy, ilustrowane między innymi odmiennością muzycznych gustów bohaterów.

Talenty, nie przypadkiem, znowu muzyczne, budzą się ponownie w jesieni życia w Kwartecie Dustina Hoffmana. Jak w baśni, wraca artystyczna aktywność, a wraz z nią miłosne uniesienia. Sędziwy wiek nie jest przeszkodą.

Jednak starość to niekiedy faktycznie nie radość. Wybitny film Michaela Hanekego Miłość mimo pozornej prostoty uderza jak piorun. Legendarni odtwórcy głównych ról Emmanulle Riva i Jean-Louis Trintignant uosabiają długie, pełne miłości i wzajemnego zrozumienia życie, jednak postępująca choroba nie pozostawia złudzeń. I znowu muzyka w jednej z głównych ról.

Nie możemy więc narzekać, że kino milczy o ludziach w dojrzałym wieku. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że pojawił się rodzaj mody na uważne przyglądanie się starości. To doprawdy zadziwiające, tym bardziej, że filmy te przyciągają do kin również osoby, które nie wyobrażają sobie, że kiedyś także osiągną wiek emerytalny.

Komentarze

ivermectin cream http://stromectolivermectin19.com/# ivermectin cream canada cost
stromectol otc

ivermectin cream http://stromectolivermectin19.com/# ivermectin cream canada cost
stromectol otc

Strony

Dodaj komentarz

Plain text

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
6 + 6 =
W celu utrudnienia rozsyłania spamu przez automaty, proszę rozwiązać proste zadanie matematyczne. Dla przykładu: 2+1 daje 3.