„Wenus w futrze” - i Roman Polański znów wspiął się na wyżyny swojego talentu. Powstał film błyskotliwy, inteligentny z genialnymi dialogami, efektownymi zdjęciami Pawła Edelmana i muzyką Alexandra Desplata. Mistrzowskie studium pożądania.
Wycyzelowany w każdym detalu. Nic dodać, nic ująć.
Treść banalna. Do zniechęconego poszukiwaniami reżysera (Mathieu Amalric), adaptującego sztukę teatralną ,, Wenus w futrze ,, Leopolda von Sacher- Masocha, przychodzi na casting, ostatnia tego dnia, dziewczyna (Emmanuelle Seigner). Wulgarna, wyzywająca, w złym guście. Spóźniona, przemoknięta. Zdeterminowana aby otrzymać tę rolę. Wie, że rola jest dla niej.
On zmęczony, z malującym się na twarzy udręczeniem i rezygnacją daje jej szansę. I rozpoczyna się spektakl.
Dziewczyna mistrzowsko wchodzi w XIX wieczne realia. Treścią przekazu uwodzi, czaruje, wchłania. Codzienne przedmioty w jej dłoniach nabierają innego wymiaru.
Obserwujemy przenikanie się światów: współczesnego i przeszłego. Jest w tym tak świetna, że oszołomiony reżyser zaczyna zatracać poczucie realiów. Ze znudzonego łaskawcy przydzielającego role staje się zniewolonym sługą. Opętała go erotyka kobiety, a atrystyczna wyobraźnia sprowadziła na manowce.
Czy to jest film o dominacji kobiety nad mężczyzną? Tu ważkie przesłanie- nie lekceważ kobiet, to może być niebezpieczne.
Czy to film o erotyce? Na pewno. Istniała od zawsze, odkąd pojawił się człowiek. Jakże wytworna była kiedyś a jaka prostacka obecnie.
Dwoje aktorów i scena teatralna wystarczyło Polańskiemu aby stworzyć dzieło piorunujące.
Film jest apoteozą sztuki, bo czymże jest sztuka? Aż prosi się aby przywołać tu definicję Władysława Tatarkiewicza z „Dziejów sześciu pojęć”: „Sztuka jest odtwarzeniem rzeczy bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć- jeśli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycić bądź wzruszyć, bądź wstrząsnąć”.
Film spełnił założenia definicji. Zachwycił scenariuszem, maestrią gry aktorskiej i kapitalną reżyserią; wzruszył, bo pokazał, jak silne uczucia drzemią w człowieku i wstrząsnął, miejscami drastycznym, przekazem.
Moja ocena- 5 gwiazdek.