Ulubione buty

Barbara Kozubek-Marczyk

Miałam okazję zawitać do Portugalii w okresie przed otwarciem granic i urealnieniem waluty. W kraju, nie powiem, dawałam upust miłości do wysokich obcasów, ale wyboru zbytniego nie miałam, więc i dylematów mniej, a tu w Lizbonie szaleństwo. Buty to moja podstawowa słabość babska, nie mogłam się oprzeć i z mojego towarzysza podróży uczyniłam męczennika wystaw. Nieskończone witryny sklepowe pełne niewyobrażalnego piękna. Całe szczęście wisiał nad nami bezlitosny miecz czasu. Decyzja podjęta. Wysmukłe szpilki w typie sandałów wydawały się butem, który w ciepłym klimacie odpowiada kryterium uniwersalności. Do ceny, którą zapłaciłam nigdy się nie przyznałam. Przechowuję je do dzisiaj.

Danuta Czerny-Sikora

Pierwsze skojarzenie: tupot nóg, oczywiście Okudżawa. Ale wojskowe odpadają... jedną parę wspominam z rozrzewnieniem. Obuwie  w kolorach jesieni, które komponowało się kolorystycznie z wszystkim, co wtedy nosiłam. Kupując te cuda już się martwiłam, że kiedyś się zniszczą i zostanę bez ich ciepła, aksamitu, miękkości.

Danuta Glonek

- Tenisówki. Przechowuję je, - jak talizman, na dnie szafy…

Kiedyś miały kolor, - dziś już go nie pamiętam…

Dawniej, to one „nosiły mnie”, - to tu, to tam, „wyrywały” do przodu, ledwo za nimi nadążałam…

Teraz wiążę je sznurowadłem, / tak, na wszelki wypadek/, - żeby się nie pogubiły…

One, - w parze ze mną. Wędrujemy przez życie, noga za nogą…

Zapisujemy trasy na podeszwach…

„Tenisówki wspomnień” wymagają już renowacji, bo…- tu łatki, - tam dziury..;

- jednak wciąż nie mogę się bez nich „obejść”, - wierzcie mi!

Alicja Osika

Niestety dzisiaj zostały w domu, więc nie mogę ich zaprezentować.

Zwykle są nierozłączne z moimi nogami. Przemierzają za mną dróżki, biegną na przystanek, wsiadają do autobusu, tramwaju, są przydeptywane jak jest tłok.

         Rozglądają się ciekawie, gdy znajdą się w nieznanym miejscu, zatrzymują...

Jestem z nimi już kilka sezonów.

         Parę dni temu miałyśmy przygodę.

Znienacka złapała nas ulewa, której pomagał wiatr w ten sposób, że woda lała się nie tylko z góry, ale też i śmigała w poprzek.

         Wokół powstały kałuże, a następnie chodnikami zaczęła spływać wartko woda.

Moje buty starały się jak mogły jakoś wyjść z tej opresji suchą nogą, ale niestety okazało się to niemożliwe.

         Po tak bliskim spotkaniu z taką ilością wody, jak również pewnie z powodu wysługi lat, na czubkach zaczęła rozklejać się podeszwa i moje ulubione chodaczki nabrały wody...

         Teraz moje buty odpoczywają i zdrowieją w domu.

Zabiorę je do znajomego doktora od butów, który na pewno zaradzi odklejonym noskom – przecież trzeba się troszczyć o przyjaciół...

 

PS.

Aha!

Zapomniałam je przedstawić.

Otóż buty są typu sportowego i mają tę właściwość, że oddychają...

Są bardzo wygodne, zapinane na rzepy, które przy zapinaniu wydają radosne odgłosy – jak psiak przed spacerem... no to idziemy!

Michał Znamirowski

Trampki… to też buty!

Nie ma już moich ulubionych butów. Ni ma. Zniknęły. Odeszły w niebyt gdzieś między siódmą a ósmą klasą. Tak, przypominam sobie: to były ostatnie wakacje w podstawówce. Na początku lipca dostałem je lśniące nowością. Prosto spod igły.

Dni wakacji w ulubionych butach, trampkach, które pokochałem od pierwszego wejrzenia mijały szybko.

Buty co raz zmieniały kolor. Raz był to kolor trawy, raz gliny w zależności od tego, czy głównym zajęciem była gra w piłkę, czy spacer do pobliskiego lasu.

Pod koniec sierpnia trampki, które pokryła już patyna czasu, znały już mnóstwo tajemnic o wakacyjnych szaleństwach kilkunastoletniego młodzieńca.

Milczały.

To nie jedyny powód dla którego je pokochałem.

Moje ulubione trampki…

Anna Kołodziejczyk

Ulubione buty… to te, które wreszcie udało mi się odnaleźć w sklepie. Mogą być nawet używane, byle miały rozmiar 35, co jest rzadkością. W okresie totalnego braku towaru na półkach i pieniędzy w kieszeni zdobyłam takie komisowe cudo – zielone kozaczki na obcasie, otaczające łydkę niby rękawiczka. Od razu poczułam się w nich jak baletnica. Energetyczny prąd przeniknął mnie od stóp aż po czubek głowy. Mogłam w nich ruszyć na podbój świata.

Dodaj komentarz

Plain text

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
6 + 0 =
W celu utrudnienia rozsyłania spamu przez automaty, proszę rozwiązać proste zadanie matematyczne. Dla przykładu: 2+1 daje 3.