Co mnie ostatnio oburzyło? – felieton

Kanibal – celebryta

Issei Sagawa, 64 letni Japończyk mieszkający w Tokio jest kanibalem. W 1981 r. zabił, zgwałcił i skonsumował koleżankę ze studiów. Uniknął odpowiedzialności. Bryluje na salonach, udziela wywiadów, występował w filmach pornograficznych. Autor książki "We mgle", gdzie z detalami opisuje swoją zbrodnię. Wszędzie chętnie opowiada o swojej fascynacji młodymi, pięknymi Europejkami, w sensie konsumpcyjnym, i równie chętnie o swoich dokonaniach, nie szczędząc przy tym szczegółów. Pragnienie konsumpcji nachodzi go w okolicy czerwca, kiedy kobiety odsłaniają więcej ciała. Zanim umrze chciałby jeszcze kogoś zjeść, ale musiałaby to być wyłącznie piękna i młoda Europejka. Ma też ofertę dla pięknych pań; może któraś umieściłaby go w jadłospisie? Bo zwykłe umieranie jest nudne. Miałoby go to jednocześnie wyzwolić i uratować.

Sagawa był dzieckiem chorowitym. Niskim i brzydkim. Dlatego interesowało go piękno i kobiety jak na obrazach Auguste Renoira. W Paryżu studiował na Sorbonie, tam miał Europejki na wyciągniecie ręki. Był szczęśliwy: coraz częściej myślał o kanibalizmie. Szukał ofiary. Wybrał 25 letnią studentkę, Holenderkę Renee Hartevelt, wysoką, blondwłosą. Zaprzyjaźnili się, a on się zakochał. Przygotowywał się i pewnego wieczoru, po kolacji, kiedy ona czytała mu wiersze, zastrzelił ją. Przystąpił do jedzenia: na surowo, po usmażeniu, z musztardą. Bo jedzenie kogoś to krok dalej w okazywaniu uczuć, to coś więcej niż pocałunek, czy seks – jak mówił później.
Został aresztowany, ale po orzeczeniu lekarzy psychiatrów, umieszczono go w klinice psychiatrycznej. Ekstradycję do Japonii załatwił mu jego bogaty i wpływowy ojciec. Tu też uniknął kary, choć psychiatrzy orzekli, że jest zdrowy, winny i nadal zagraża ludziom. Przerażająca jest przede wszystkim bezduszność. I niemoc rozmaitych instytucji powołanych do przestrzegania prawa, cynizm, a może głupota i brak wyobraźni? Zrozumiałe, że Francja chętnie pozbyła się trzymania w "psychiatryku" na koszt podatników mordercy – psychopaty, budzącego ogromne zainteresowanie i emocje. Zrozumiałe także, że ojciec, który zresztą przy pomocy swoich pieniędzy tuszował skutki pierwszych objawów niecodziennych inklinacji synka, również przy pomocy pieniędzy spowodował jego ekstradycję do Japonii i umieszczenie w tutejszym „psychiatryku” dla uspokojenia opinii publicznej. Psychiatrzy orzekli, że jest zdrowy, winny i zagraża. Wyszedł jednakże z tego miejsca odosobnienia i rozpoczął życie celebryty.
Nikt nie interesuje się jego kondycją psychiczną, żadne służby nie czuwają. Wymiar sprawiedliwości? Przypadek Sagawy ich nie zainteresował. W Japonii nie popełnił żadnego przestępstwa... Kto wie, może nie bez powodu buszuje po salonach zadowolony i obnosi się ze swoim specyficznym apetytem, opowiada okropności i znajduje słuchaczy.
Dżungla.