Ulubione buty

Czółenka, które kupiłam na wyprzedaży w Paryżu miały mi służyć przez kilka sezonów. Były zresztą przedmiotem dumy, mimo że ich skromność i „pozorna niepozorność” nie zapewniały raczej zachwytu, czy chociażby zainteresowania moich koleżanek. Minęło kilka lat, a buty nadal służą mi tak, jak na początku. Z żalem myślę, że trzeba będzie się z nimi rozstać. Dlatego znalazłam sposób, aby nastąpiło to jak najpóźniej. Wkładam je rzadko, a dzień, kiedy je noszę, jest dla mnie świętem. To jeszcze bardziej podkreśla ich wyjątkowość i rangę wśród butów, których nie traktuję z taką uwagą.