Wspomnienia z dzieciństwa

Mam trzy lata. Nawet sobie wydaję się maleńka i całkowicie zdana na opiekuńcze skrzydła rodziców. To cecha jedynaków nadmiernie hołubionych. W naszej rodzinie jest to uzasadnione, ponieważ sześć lat przed moim narodzeniem rodzice stracili wyczekiwane dziecko – córkę, która zmarła w kilka godzin po przyjściu na świat.

Właśnie przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Wydaje mi się piękne, słoneczne i przestronne.

Przychodzi czas na znalezienie przyjaciół. Wychodzę na podwórko, poznaję starszą od siebie koleżankę, która proponuje mi spacer po mieście. Wszystko jest tak ciekawe, że oddalamy się coraz bardziej od domu.

Podchodzimy do budki, w której pięknie pachną lody w kilku smakach i wafle. Jestem zaaferowana i szczęśliwa. Tracimy poczucie czasu. Nagle widzę przerażoną mamę biegnącą w naszą stronę. Czuję, że wydarzyło się coś niedobrego, co będzie miało dla mnie przykre konsekwencje. Dostaję wielką burę, kilka klapsów i zakaz oddalania się od domu z kimkolwiek.

W pamięci utkwiła mi groźna twarz mamy i jej usta pomalowane czerwoną szminką. Od tej pory czerwona szminka na ustach mamy będzie budzić we mnie strach i dystans, który towarzyszył mi przez całe wczesne dzieciństwo.