Mikołaj lubił fotografować. Ciągle marzył, żeby zorganizować wystawę indywidualną, ale wiedział, że potrzebne są wyjątkowe, niezwykłe zdjęcia.
Z końcem kwietnia, o świcie, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozległ się dziwny huk i zaczęły ujadać psy. Łóżko trzęsło się pod nim a żyrandol kołysał się na suficie jak na wietrze. Mikołaj chwycił swego Zenita-M i wyskoczył na dwór. W bloku naprzeciwko nie było już ściany. Na pierwszym piętrze siedział w łóżku mężczyzna ubrany w podkoszulek i niczego nie rozumiejąc wpatrywał się w Mikołaja. Pierwszy kadr był zrobiony!