Był wieczór majowy, a maj to miesiąc zakochanych. Ubrana w najpiękniejszą sukienkę biegłam na spotkanie z miłością. Jaki on będzie? Czy tajemniczy, a może spontaniczny? Może złoży na moich ustach pierwszy pocałunek. Ja trochę nieśmiała i mało odważna biłam się z myślami, a w mojej głowie rozszalała się burza mózgu. Wreszcie on - ten jedyny, kiedy poczułam jego dotyk, świat cały zawirował. A potem  wieczór okazał się wielkim rozczarowaniem, gdy on zaczął opowiadać z detalami o swoim trądziku młodzieńczym, o kosmetyczce i maściach, wyciskaniu. We mnie narastał bunt, ale nie miałam odwagi, by mu przerwać… Ble, ble, ble - nakręcał się jak katarynka. Moja pierwsza randka okazała się klęską, bo ten, który miał być jedyny, miał kompleksy i cierpiał na ból istnienia.