Jest piękny letni dzień. Leniwie płynie czas, cisza, przyjemnie, zapach ziół, zapach lasu, śpiew ptaków, gdakanie kur, meczenie krów. Jest 1942 r., rodzina siedzi w sadzie w cieniu drzew, rozmawiają, żartują, jest ciepła rodzinna atmosfera.
Widzisz, Adasiu, wśród tych ludzi jest twój pradziadek Lucjan. Ma wtedy 16 lat. Kocha życie, rodziców, siostrę i braci, chce się uczyć, lubi czytać, filozofować. Jest wojna. Widział już wiele okropności. Przeżył stratę brata. Szybko dorastał. Był partyzantem i przyszedł do domu pierwszy raz od pół roku. Wszyscy koledzy z partyzantki przyszli odwiedzić rodziny. Czują się wszyscy bezpiecznie i beztrosko. Nagle słychać tętent końskich kopyt i nadjeżdżające samochody. Dzieje się to bardzo szybko. Nie ma czasu na ucieczkę do lasu. Ucieka do stodoły, do sąsieka i zakopuje się głęboko w świeżym sianie. Ledwo zdążył, bo na podwórku jest już rozwrzeszczana banda Ukraińców i pytają o niego i o innych. Szukają Polaków, młodych mężczyzn. Krzyk, lament, jęk, apokalipsa. Wyłapali wszystkich partyzantów. Szukają tylko pradziadka Lucjana. Nie mogą go nigdzie znaleźć. Wpadli do sąsieka i bagnetami dźgali w sąsieku w siano. Miejsce w miejsce i z całej siły głęboko. Ostrze przeszło koło ucha i głowy pradziadka. Zamordowali wszystkich partyzantów. Spalili kilka zabudowań i odjechali. Pradziadek wyszedł bez zadraśnięcia. Przeżył chwile grozy. Został sam. Musiał szukać innych kolegów partyzantów. Walczył. Doszedł do Berlina i wrócił do Polski, do Urzędowa, ale z czasem, mimo że wojna się skończyła, musiał się wyprowadzić. W swoim życiu miał wiele cudownych zbiegów okoliczności, ale ten, który ci opowiedziałam był pierwszy. Twój pradziadek to bohater swoich trudnych czasów. Uratował się. Żył długo i zdobył wiele odznaczeń za swoje niezwykłe czyny. Następne opowiadanie będzie o tym jak partyzanci w 1943r w samo południe przemaszerowali krokiem defiladowym przez Urzędów obok siedziby Niemców.