Pierwsza myśl – cierpienie. To przychodzące nagle i to codzienne. Mówi się, że cierpienie uszlachetnia. Nie zgadzam się, ono raczej przemienia. Wiem coś o tym, gdyż wiele lat temu znalazłam się w sytuacji zagrożenia życia. Cierpienia związane z chorobą, rekonwalescencją i ich skutkami wiele zmieniły w moim myśleniu. Były moimi drugimi narodzinami. Po nich nastąpił czas składania na nowo tego, co cierpienie we mnie porozrzucało.