Miałem jeszcze w pamięci film dokumentalny poświęcony Philipowi Rothowi oglądany niedawno na kanale Planete+, gdy natrafiłem w „Składnicy Tanich Książek” na książkę Rotha Fakty. Autobiografia powieściopisarza wydaną przez Wydawnictwo Czytelnik. Roth (rocznik 1933), autor skandalizujących książek, dziejących się przeważnie na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, jest od paru lat typowany do Nagrody Nobla. Jest on jedynym żyjącym pisarzem amerykańskim, którego „Dzieła zebrane” wydawane są w kanonicznej edycji Narodowej Biblioteki Stanów Zjednoczonych (Library of America). Ale jest Roth, przede wszystkim autorem Kompleksu Portnoya, książki która po ukazaniu się w Ameryce wywołała skandal obyczajowy. Wydana w 1969 roku powieść oburzyła środowiska amerykańskich Żydów i została objęta zakazem dystrybucji w wielu krajach świata. Ma ona formę monologu Alexa Portnoya podczas seansu u psychoanalityka. Portnoy w czasie terapii usiłuje ustalić źródło swych niepowodzeń w życiu seksualnym oraz zrozumieć dlaczego nie może zerwać pęt kulturowych ze środowiskiem żydowskim z którego pochodzi. Powieść zawiera wiele opisów fantazji seksualnych bohatera i jest analizą psychologiczną jednostki targanej poczuciem winy, także wnikliwym opisem środowiska amerykańskich Żydów. Roth znany jest z tego, że jego opowiadania i powieści zawierają wiele wątków osobistych. Słynie z bezkompromisowej prozy przełamującej schematy. I z ulubionych tematów: bycia Żydem i seksu. Jak ma się jego autobiografia do jego twórczości, twórczości wielkiego mistyfikatora i prowokatora.
Książka obejmuje okres życia Rotha od 1944 roku do ukazania się Kompleksu Portnoya. Czytelnik ma prawo przypuszczać, że ten okres życia pisarza miał duży wpływ na powstanie jego najważniejszej książki. Na początku Roth w liście do Nathana Zuckermana, alter ego autora, bohatera wielu jego książek, tłumaczy się z motywów napisania swej autobiografii. Pisze o potrzebie ułatwienia czytelnikom oddzielenia prawdy o nim od kreacji artystycznej. Stawia pytania: „Po co? Aby dowieść istotnego rozziewu między pisarzem autobiograficznym, za którego uchodzę, a pisarzem autobiograficznym, którym jestem? Aby dowieść, że informacja, którą czerpałem z własnego życia, była w mojej fikcji niekompletna?” Roth dalej prowokuje czytelnika, zaostrza mu apetyt. Pisze: „Swoistą naiwnością ze strony pisarza takiego jak ja jest deklaracja o przedstawieniu się ‘bez kamuflażu’ i opisywaniu ‘życia bez fikcji’”. Za chwilę jednak tłumaczy się, że pisanie autobiografii jest dla niego rodzajem terapii, którą zafundował sobie po załamaniu nerwowym. Mówi o potrzebie odzyskania swojej biografii, swojego dzieciństwa, o skończonej pięćdziesiątce. Dalej puszcza do czytelnika oko pisząc: „Nie jest tak, że w autobiografii podporządkujemy idee sile faktów – raczej budujemy sekwencję opowieści, która powiąże fakty z przekonującą hipotezą...”, a parę akapitów później: „...wydaje mi się ona (autobiografia) pierwszym tekstem, jaki napisałem nieświadomie...”. Pod koniec listu (wstępu) przekonuje czytelnika: „...zdradzam swoje najintymniejsze sprawy wobec wszystkich, cofnąłem się do początku i pozmieniałem imiona części osób, z którymi byłem związany, jak również pewne szczegóły nasuwające identyfikację.” Swoimi wynurzeniami Roth zasiewa wątpliwości. Obiecuje intymne wynurzenia, a zarazem daje inny sygnał. Fakty czy fikcja? Powieść czy autobiografia? Prawda, że brzmi to zachęcająco?
Następne sześć rozdziałów to właściwa Autobiografia powieściopisarza. Ile w niej faktów? Szczęśliwe dzieciństwo, rodzina, Newark, antysemityzm. Próby wyrwania się ze środowiska żydowskiego, studia, pierwsze próby literackie. Pierwsze przygody erotyczne. Miłostki. Toksyczny związek z Josie. Literackie sukcesy i skandale. Dużo faktów, dużo anegdot. I sporo lukru. Ale jakby czegoś brakowało. Trochę napisane to na zimno. Brak emocji. Brak ognia. Czytelnicy Rotha na pewno znajdą wydarzenia, których echa są w innych jego książkach. Ale mogą poczuć się trochę zawiedzeni. Chyba jednak niesłusznie. Autobiografia nie jest kroniką życia Rotha. Jest raczej przechadzką po jego życiu. Stanowi niewątpliwie cenny suplement dla czytelników Kompleksu Portnoya. Ale książka jest grą. Jej reguły poznajemy na końcu.
W ostatnim rozdziale Roth-Zuckerman w liście do Rotha-autora poddaje gruntownej analizie „Autobiografię” i „Fakty”, a czytelnik dostaje klucz pozwalający rozwikłać książkę. Zuckerman krytycznie odnosi się zarówno do faktów, jak i do sensu tak pisanej autobiografii. Wątpi czy Roth napisał prawdę. Nie wierzy mu. Poddaje pod wątpliwość szczerość Rotha, pisząc że to on, Zuckerman, bohater jego książek, jest jego przepustką, jego niedyskrecją, kluczem do jawności. Wytyka Rothowi: „W fikcji potrafisz znacznie bardziej zbliżyć się do prawdy, bez ciągłej obawy, że sprawisz komuś przykrość. Twoja deklarowana szczerość przypomina mi balet za siedmioma zasłonami...”. Według niego Roth stwarza w swoich powieściach fikcyjny świat, który jest bardziej emocjonujący niż świat z którego pochodzi. Podejrzewa, że po tylu pisemnych metamorfozach własnej osoby Roth już nie ma pojęcia, kim właściwie jest i kim był. Stał się on według Zuckermana chodzącym tekstem. Bohater Autobiografii jest najsłabiej skonstruowany ze wszystkich protagonistów Rotha-pisarza. Zuckerman pyta: „Czy to rzeczywiście jesteś „ty”, czy tylko tak chcesz wyglądać w oczach swoich czytelników dzisiaj, mając pięćdziesiąt pięć lat?” Nie widzi czynnika walki tak charakterystycznego dla bohaterów Rotha. Mówi: „...gdzie podziała się walka, gdzie walczący ty?”, i dodaje „...nie widzę tu Philipa Rotha.”
Roth, słowami Zuckermana pisze: „Autobiografii zawsze towarzyszy drugi tekst, kontekst wobec tego, który widnieje na papierze. To chyba najbardziej zmanipulowana ze wszystkich form literackich”. Portrety przewijające się w opowiadanej historii są półportretami. Fakty są półfaktami. Ważniejsze jest nie to co w Autobiografii napisano, lecz to, czego nie napisano. Nie ważne są fakty, lecz brak faktów. Czytelnika powinno zainteresować nie to co autor powiedział, lecz to czego nie powiedział. Tak odczytana Autobiografia powieściopisarza nagle zaroi się faktami.
Dopiero w następnych książkach po Faktach (1988) staje się jasne, że Autobiografia powieściopisarza otwiera nowy cykl powieści, których bohaterem jest Philip Roth, amerykański pisarz żydowskiego pochodzenia z Newark. Te książki to: Oszustwo (1990), Dziedzictwo (1991), Operacja Shylock (1993) oraz Spisek przeciwko Ameryce (2004). Książki te mogą przyprawić o zawrót głowy. Pisarz tworzy w nich różne światy, alternatywne wersje rzeczywistości. „Rzeczywistość rzeczywistą”. Jest i wątek polski. W Operacji Shylock Philip Roth jedzie do Izraela przeprowadzić wywiad z izraelskim pisarzem Aaronem Appelfeldem i wziąć udział w procesie kata z Treblinki – Johna Demianiuka. Spotyka tam człowieka, który podaje się za Philipa Rotha – żydowskiego pisarza. Roth numer dwa głosi ideę diasporyzmu (anty-syjonizmu). Namawia Żydów do powrotu do Europy. Spotkał się już w tej sprawie nawet z Lechem Wałęsą, który według niego popiera jego koncepcję, twierdząc że Polska czeka na swoich Żydów i ich potrzebuje...
Philip Roth: Fakty. Autobiografia pisarza
Tłum. Jolanta Kozak
Wydawnictwo Czytelnik
Warszawa 2011, str. 224
Cena: 14.50 zł (w Składzie Tanich Książek)
Komentarze
pochwała recenzji
Gratuluję. Dawno juz nie czytając czuję się cztelnikiem i to w towarzystwie wnikliwego komentatora! Autor recenzji budzi zainteresowanie nie tylko osobą twórcy ale ujawnia też swoje - nie wyrażane wprost, zainteresowania. Raz jeszcze gratulacje.