Bohaterowie serialu

Marianna

W 1971 roku, Marianna miała 19 lat. Zdała śpiewająco maturę i rozpoczęła studia na Politechnice Warszawskiej. Zawsze lubiła przedmioty ścisłe, nauka szła jej bardzo dobrze. Mieszkała z rodzicami i siostrami w bloku na Mariensztacie. Budżet rodzinny był raczej skromny, ale rodzice robili wszystko, aby wykształcić wszystkie trzy córki. Dlatego Marianna, jako najstarsza, wybrała bardzo praktyczne studia, które chciała w terminie ukończyć, żeby jak najszybciej zacząć pracować, usamodzielnić się, odciążyć rodziców.

Egzaminy i zaliczenia robiła w terminie. No ale egzaminy i wykłady to przecież nie wszystko, co liczy się w życiu 20-letniej dziewczyny. Istniało jeszcze tzw. życie studenckie, które w latach 70. było bardzo ciekawe i beztroskie, zwłaszcza w Warszawie. Bywała w studenckim klubie politechniki Stodoła. Na drugim roku była kilka razy w uniwersyteckich Hybrydach, które wkrótce niestety przestały działać.

Jednak pozornie beztroskie życie studentki Marianny, na którą koledzy mówili Majka, wcale nie było takie beztroskie. Mimo, że na studiach otaczali ją prawie sami koledzy, żaden z nich jej nigdy nie zainteresował. Była przez nich lubiana; traktowali ją jak kumpla. Jeździli razem na wspólne wypady, rajdy, obozy wędrowne. Jednak dla Majki zawsze ważniejsze było towarzystwo nielicznych na politechnice koleżanek niż kolegów. Właściwie tak było już w liceum, koleżanki były najważniejsze. Jako nastolatka dużo o tym myślała; zastanawiała się dlaczego nie podobają się jej chłopcy ? Niepokoiła się; co z nią jest nie tak ? Nie akceptowała tej dziwności u siebie. Myślała, że jak pójdzie na studia i pozna innych, ciekawszych kolegów, to w końcu któryś ją zafascynuje i może się nawet zakocha ? Ale nic z tego, już po pierwszym roku zrozumiała, że mężczyźni jej w ogóle nie interesują. Wolała zdecydowanie towarzystwo dziewczyn, lubiła na nie patrzeć, słuchać jak się śmieją i nawet jak rozmawiają o chłopakach. Zawsze była gdzieś w otoczeniu taka dziewczyna, której obecność była dla Majki bardziej ekscytująca. Te koleżanki zwykle nie miały dla niej tyle czasu, ile Majka by chciała, bo one oczywiście wolały towarzystwo chłopców i umawiały się wieczorami na randki z chłopakami. To było smutne, zaczęła przykro odczuwać swoją odmienność, poczuła że jest jakby gorsza. No i nie było nikogo, z kim mogłaby o tym pogadać. Z rodzicami nie potrafiła. Na dodatek rodzice i siostry coraz częściej dopytywali się, kiedy przyprowadzi swojego chłopaka. Zaczynało do niej docierać, że chyba właśnie jej osobiście dotyczą te okropne słowa, które koledzy ze śmiechem wymieniali opowiadając niewybredne dowcipy i kawały. Słowa takie jak: lesbijka, homoseksualizm, zboczenie. Oni mówili pogardliwie: lesbije, homosie, pedały, zboki i ryczeli przy tym ze śmiechu. Nawet ona sama kiedyś śmiała się z tych dowcipów. A teraz? Co z tym zrobić? Jak z tym żyć? Dlaczego ją to dotknęło? Straszne!

Pod koniec studiów wiedziała już na pewno, że nigdy nie wyjdzie za mąż i pewnie nigdy nie będzie miała dzieci. Jest lesbijką, pociągają ją kobiety. Poszła do seksuologa. Pani seksuolog powiedziała, żeby raczej wybiła sobie z głowy tę orientację, bo w polskim kręgu kulturowym, nawet w Warszawie, ma małe szanse na dobre ułożenie sobie życia zgodnie z naturalną preferencją.

W 1976 roku Marianna skończyła studia i podjęła pracę w dużym biurze projektów w Warszawie. W tym samym roku były słynne wydarzenia w Radomiu. Zaczęła interesować się polityką, zbliżyła się do działaczy KOR-u. Praca społeczna i zawodowa pochłaniały ją bez reszty. Ale prywatnie jest ciągle sama, w nocy często płacze. Czasem spotyka się z koleżankami, które są już zamężne lub mają narzeczonych; nie ma o czym z nimi rozmawiać - ona o polityce, a one o dzieciach lub facetach. Czuje się z tym coraz gorzej. Rodzice są dobrzy, bardzo życzliwi, ale taktownie już o nic nie pytają, a ona nie mówi. Pełne tabu, temat omijany przez wszystkich.

Przyszedł rok 1980 i tak zwany karnawał Solidarności. Marianna wyżywa się w działalności Solidarnościowej. Potem stan wojenny i konspiracja. Bardzo wiele kobiet konspiruje i to niezwykłych kobiet; mądrych, odważnych, energicznych i pięknych. Zarząd Regionu Mazowsze „S” w podziemiu tworzą prawie same kobiety. Marianna jest zafascynowana, do tej pory nie znała takich fantastycznych kobiet. No i zakochała się w jednej dziennikarce, z którą spędzała bardzo dużo czasu razem; ale co z tego? Dziennikarka ma męża, co prawda internowanego, ale ma. Czyli, platoniczna miłość bez szans na prawdziwą bliskość. Majka musi ukrywać swoje uczucia, a w kamuflażu jest dobra - lata praktyki zrobiły swoje. Tylko w nocy ryczy do poduszki. No bo co zrobić z tymi uczuciami? Czy one są mniej warte niż uczucia tzw. normalnych ludzi? Czy ona nie ma prawa do miłości? Dlaczego nigdzie nie można się dowiedzieć jak z tym żyć? Właściwie nie ma sensu takie życie. Przecież ona nie chce być zakonnicą. Dawniej to pewnie wszystkie lesbijki szły do klasztoru. Ale teraz jest XX wiek, no i co, dalej to samo? Dlaczego jeszcze w szkole nie mówiono, czy ma prawo taka być? Tyle pytań, na które nikt jej nie odpowie!

Skończył się stan wojenny, kontakty z niezwykłymi kobietami są coraz rzadsze. Marianna ma już swoje mieszkanie, ale życia osobistego, ani towarzyskiego nie ma. Ciągle jest sama. W pracy jest nieźle. Pozornie niezłe życie. Ale pustka ją zabija. Kiedyś leży i słucha piosenki Rolling Stonesów Everybody needs somebody to love. Tak, każdy potrzebuje kogoś. Ona też potrzebuje! Ale gdzie w Polsce są takie kobiety? Jak je rozpoznać? Czy ma wyjechać za granicę? Jak dalej żyć?

Jest koniec lat 80-tych, lata lecą. W 1989 roku zmienia się w Polsce władza i system społeczny, w 1990 pojawiają się początki demokracji. Powstają różne grupy i organizacje, ale Marianna nie ma już sił, brak jej energii. Jej życie jest coraz bardziej monotonne, smutne, wyprane z emocji. Rano nie ma ochoty wstawać z łóżka i iść do pracy, nic jej nie cieszy. W 1991 roku ma 39 lat i coraz częściej nawiedzają ją myśli samobójcze.