Jakoś tak się złożyło, że żadne wydarzenie społeczne, ani kulturalne nie zachwyciło mnie ostatnio. A więc nie mam stosownego do opisania faktu i felietonu raczej nie napiszę. Ale mogę powiedzieć, że w zachwyt wprawiła mnie trzy tygodnie temu niezbyt znana piosenka Anny German z 1974 wysłuchana ze starej audio-kasety. Piosenka nosi tytuł To chyba maj i jest właśnie o maju. Nie znałam jej wcześniej, albo nie zwróciłam na nią uwagi.
Chyba tylko zbieg okoliczności, czyli niedawno przypomniany głos Anny German i ta nagła spóźniona wiosna, która wybuchła w tym roku bujną zielenią dopiero z początkiem maja, sprawił że odebrałam dźwięk melodii i słów prostej, wesołej piosenki jakoś nadzwyczaj mocno.
Melodia w rytmie wesołego walczyka jest skoczna i liryczna zarazem, jest lekka, przyjemna, ale wcale nie taka łatwa. Anna German śpiewa ją oczywiście z właściwą dla siebie łatwością, podnosząc tym wrażenie lekkości. Słowa piosenkisą urocze, napisał je Jerzy Ficowski; jest to wiersz napisany cudną, dowcipną polszczyzną.
Ta piękna dla mnie piosenka usłyszana w dniu 1-go maja zbiegła mi się w czasiez odpowiednią porą roku i moim własnym nastrojem w taki sposób, że brzmi w mojej głowie do tej pory i pogodnie nastraja.
Sama jestem zaskoczona długotrwałym wrażeniem, jakie wywarło na mnie wysłuchanie jednej piosenki. Prawdopodobnie melodia i liryczny głos German przywołały wspomnienia związane z moją mamą, która uwielbiała śpiewać, słuchać, a nawet nagrywać śpiewane przez siebie i wybrane z radia melodyjne piosenki.
Myślę, że piosenka „To chyba maj” na pewno wprawi zachwyt jeszcze kogoś oprócz mnie. Na zakończenie przytoczę kilka pierwszych majowych słów :
Kto po łąkach się błąka
Pomylony, zielony
I narwany jak dziki bez …