Wynik, który nie powinien zaskakiwać, bo już w trakcie kampanii przedwyborczej było oczywiste, że sejm zostanie zdominowany przez kobiety. Proces odbierania władzy mężczyznom rozpoczął się przecież kilka lat temu. Można się było spodziewać jeszcze większej przewagi kobiet, ale tradycjonaliści wolą jednak zaufać mężczyznom, stąd około 1/3 mandatów pozostaje w ich rękach.
Feministki zacierają ręce z radości. Przedstawiciele ruchu obrony praw mężczyzn zwierają szeregi, bo proces feminizacji polityki wydaje się nie mieć końca.
Dokąd zmierzamy? Czy kiedyś doczekamy się zawieszenia broni w walce płci? Obawiam się, że rywalizacja na tym polu jest po prostu wdrukowana w naturę ludzką.