słowa, muzyka i wykonanie: Tadeusz Starzyk
Chciałem poprawnie pisać i mieć oręż w dłoni,
Aby gdzieś posłać paszkwil, donos, czy anonim.
I niech by mi podskoczył byle jaki chojrak
To mógłbym mu przyłożyć między oczy w online
Aż wreszcie się przemogłem i na stare lata
Zacząłem ostrzyć swoje pióro na warsztatach
I teraz mam inaczej, wszystko mi się zmienia
Szybko nabrałem wprawy i wyszedłem z cienia
Bo naszła mnie pokusa
rozwijać się w Willi Decjusza
i tam ze słowem się zmagać
według projektu Saga.
Tam panie są pełne wiary,
Że nauczą czegoś starych,
Więc piszą, co kto może:
Reportaż, wywiad, prozę.
Z paletą pełną doznań mam wrażliwszą duszę.
Najczęściej mi się trafia seria ckliwych wzruszeń
Gdy czytam własne teksty przepięknej urody,
Wtedy nie daję rady, beczę jak krokodyl.
Piszę nie tylko dobrze, piszę doskonale.
A ciotki nie wierzyły mamie, że mam talent.
I że mam głupio w głowie, ta opinia ciotek
Wciąż mnie prześladowała całe życie potem.
Aż naszła mnie pokusa…
Wszak nie mam jeszcze zbiorów, tomów, ani cyklów,
Ale wiem, co świat boli, pisałem o hyclu.
A że moja narracja jest wybitnie dobra,
Niechże już Zagajewski nie czeka na Nobla.
I bardzo mu współczuję, że taka ofiara,
Lecz cóż poradzę na to, mógł się facet starać.
Po co się denerwować, przeklinać i złościć,
tu zdarzył się przypadek, splot okoliczności,
Że naszła m nie pokusa…