Nigdy nie przywiązywałem się do przedmiotów, do zdjęć również. Nie nosiłem w portfelu żadnych zdjęć dziewczyn, potem żony, nawet dzieci… Zatem przeglądając domowe fotoarchiwum a w nim zdjęcia, które ja wykonywałem, dochodziłem do przekonania, że najbardziej lubiłem fotografować kwiaty i pejzaże. Oczywiście Rodzina znajdowała się na zacnym miejscu i wskakiwała na trzeci stopień podium. Uwagę moją przykuły również zapomniane przeze mnie zdjęcia dokumentujące budowę domu, jej kolejne etapy. I oto stoi gotowy (przynajmniej z zewnątrz tak widać) biały dom otoczony ze wszystkich stron rusztowaniami…
Przypominam sobie, czy wewnątrz był już skończony, czy nie. I uświadamiam sobie, że DOM jest w ciągłej budowie. Oczywiście nie ten ze zdjęcia. Chociaż i ten bez przerwy remontujemy, modernizujemy, doskonalimy… Ale ludzie, którzy za chwilę w tej materialnej strukturze zamieszkają, będą codziennie tworzyć DOM, budować, doskonalić, a czasem być może, czego nie daj Bóg, i remontować.
To chyba ważne zdjęcie dla mnie. Uświadomiłem sobie jak wiele mi się udało, jak wiele – i to przede wszystkim – nam się udało. I jeszcze jedno, że nasz dom i DOM trzeba pielęgnować. I żerdzie sterczące ku górze bardzo sugestywnie o tym przypominają!