czerwiec 2013, dzień pierwszy
Wiadomość otrzymana drogą elektroniczną. Stowarzyszenie Willa Decjusza ogłosiło konkurs. I natychmiast w martwocie mózgu wybija źródełko. A z niego wypływa strumień świadomych i podświadomych myśli. Nie płynie jednak prosto. Meandruje, rozlewa się, pieni, iskrzy… Myśl pierwsza. Codzienność, jaka jest każdy widzi. Monotonia, powtarzalność…Codzienność to sprawa wieku, temperamentu, osobowości… Na codzienność wieku starszego i starczego pracuje się przez całe życie! Każdy ma taką codzienność, na jaką go stać! O codzienności można w nieskończoność.
Codziennie buduję codzienność.
Codziennie dźwigam codzienność. Dławię się nią, Męczy mnie, przybija, boli… Nie dać się codzienności- to motto mojej codzienności. Stąd między innymi to pisanie lub pisanina. Jak kto woli!! Stąd udział w warsztatach Saga i wielu innych przedsięwzięciach. Intensywność nasycania codzienności w moim przypadku graniczy czasem z obłędem. I pewnie zasługuje, by przyznać jej miano neurozy czasu wolnego, którego ma się w pewnym wieku dużo za dużo, jak donosi mi wielu moich rówieśników, czy osób nieco starszych i całkiem starych.
Myśl druga. Bohaterem mojej codzienności, no może nie głównym, ale zdecydowanie pierwszoplanowym jest STARZEJĄCA SIĘ STAROŚĆ. Obłaskawiam ją, zaprzyjaźniam się z nią. I póki co ujarzmiam. Albo mi się tylko tak wydaje. Ostatecznie w pojedynku z nią, jeśli dane mi będzie dalej starzeć się, nie mam najmniejszych szans. Ale oczywiście chciałabym (cha! cha! cha! w granicach rozsądku) doświadczać procesów przemijania. Gdyby tak można było świadomie kontrolować przemijanie?! I w porę umieć odejść.
Myśl trzecia: Bohater w znaczeniu fizycznym!!! Kto to taki? Osoba wybitna, wyjątkowa, niezwykła? Ludzie szarzy, zmęczeni, z trudem wiążący koniec z końcem?
Bohaterem głównym mojej codzienności jestem JA. I to nie jest próżność ani bezmyślne naśladowanie znanych memuarystów. Postrzegam coś, rejestruję, przeżuwam i przeżywam. Żyję wśród ludzi – bohaterów. Moja RODZINA to zdecydowanie bohaterowie pierwszoplanowi mojej codzienności. A zaraz potem przyjaciele i znajomi. I dalej spotykane w ramach udziału w różnych „imprezach” osoby. Na końcu (bohaterowie epizodyczni) ludzie spotykani na ulicach, w środkach komunikacji, marketach, kinach, teatrach, wystawach… miejsca można by mnożyć. Niepoślednią też rolę odgrywają w moim życiu osoby publiczne, bohaterowie filmów, książek… I w końcu a może zdecydowanie na początku ZMARLI. Rodzina. Przyjaciele. Znajomi. Osoby publiczne. ONI też wypełniają moją codzienność. Bardzo i coraz bardziej.