Zostałaś namalowana temperą jako prezent imieninowy. Złożyłaś mi najlepsze życzenia z tej okazji i poprosiłaś, aby nie trafić na półkę do pawlacza. Chciałaś wisieć na ścianie i cieszyć moje oczy.
Nazwałam cię hiszpańską infantką Izabellą.
Opływasz czerwienią krynoliny. Tak ci w niej do twarzy... Królewska w postawie i gestach. Z dumnie podniesioną głową. Łabędzia szyja zwieńczona drobną twarzą okoloną puklami bujnych kręconych włosów. Jesteś piękna, więc wzbudzasz zazdrość głupich. Nie rozumieją istoty zjawiska. Nie przejmuj się nimi, nie warto. Niech twoje życie będzie dla ciebie najwyższą wartością. Reszta to tło niewarte zachodu.
Wynurzasz się zza kotary jako echo moich hiszpańskich praprzodków po mieczu. Każesz mi pamiętać piętnastowieczną historię rodu; wówczas wszystko się zaczęło.
Jesteś moim alter ego zagubionym w przeszłości. Dawnym życiem; piękniejszym, bo wolnym od piętna współczesności.
Jak przeżyłaś swoje życie? Czy doświadczałaś szczęścia? Czy byłaś sobą w swoim świecie, czy przywdziewałaś maski żeby trwać?
A może jesteś tylko tworem wyobraźni artysty, któremu dopisałam życiorys?